czwartek, 11 września 2014

Notatnik ;P

Uwaga, uwaga moi drodzy i kochani czytelnicy (Jak jacyś w ogóle są). Chciałabym was poinformować oraz przeprosić, ale nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział ponieważ już nie wyrabiam trochę. Mam do ogarnięcie jeszcze 4 inne opowiadania, a w szkole siedzę do późna, o piątku nawet nie wspominam, ponieważ kibluje aż do 17, ale to taki mały przerywnik. Więc proszę o wyrozumiałość i cierpliwe czekanie na rozdział i na jakiś pomysł na ten rozdział. 
Pozdrawiam autorka tego opowiadania ;* 

niedziela, 31 sierpnia 2014

{06} "Don't stop"

Leżąc na plecach z otępieniem wpatrywałam się w sufit, który za biały to już nie był. W rogu nawet zauważyłam pajęczynę. Podkładając rękę pod głowę, zrobiłam lekki dzióbek i próbowałam wyzbyć się z pamięci snu, który przyśnił mi się w nocy. A mianowicie ja i Luke Brooks się całowaliśmy.....No chyba nie. Robiąc zniesmaczoną minę, przeciągnęłam się po czym stawiając stopy na zimnej podłodze wzięłam przygotowany wczoraj wieczorem zestaw i ruszyłam do łazienki. Zapalając w toalecie światło, zamknęłam drzwi i rozbierając się do naga weszłam pod prysznic. Włączając w środku radio, włączyłam strumienie wody i nucąc piosenki pod nosem namydliłam nagie ciało balsamem pod prysznic. Słysząc w radio swoją ulubioną piosenkę australijskiego zespołu 5 Second of Summer "Don't stop" pisnęłam głośno i pogłaśniając muzykę, zaczęłam głośno śpiewać do butelki szamponu. Przerywając na moment aby zaczerpnąć oddech, usłyszałam dziwny odgłos jakby ktoś majstrował przy zamku. Marszcząc brwi, wyłączyłam wodę i w ostatniej chwili przykryłam ciało ręcznikiem, ponieważ zaraz do łazienki wpadły bliźniaki Brooks.
- Nagiej dziewczyny nie widzieliście? - zapytałam unosząc brew do góry i zawiązując supeł na piersi wyszłam spod prysznica.
- Myśleliśmy, że to Beau - wymamrotał czerwony Jai, odwracając ode mnie wzrok.
- Upsi pomyłka - przewracając oczami stanęłam przed lustrem i wyjmując z kosmetyczki szczotkę, zaczęłam rozczesywać nią mokre włosy.
- To my może ten teges no już wyjdziemy - wymamrotał Jai wychodząc z łazienki - Luke idziesz? - wyciągając brata z łazienki zamknął za sobą drzwi.
- Dzieci buszu - skomentowałam sytuację i zamykając ponownie drzwi na zamek, wzięłam się za wycieranie mokrego ciała ręcznikiem. Kiedy było już w 99 procentach suche wzięłam z kupki ubrań świeżą bieliznę i nałożyłam ją na siebie. 
- Przepraszam to ponownie ja - widząc za sobą Luke'a krzyknęłam głośno i odruchowo kopnęłam go w jądra. - Ała za co - pisnął zdezorientowany łapiąc się za krocze.
- jak ty tu wlazłeś ? - zapytałam się zakładając na siebie szybko koszulkę.
- Wytrych - wyciągnął dumny w moja stronę kawałek drucika.
- Frajer - przewracając oczami odwróciłam się ponownie do lustra, kiedy zorientowałam się, że chłopak nadal nie powiedział po co tu przyszedł - A tak poza tym po co tu wszedłeś? - zapytałam spokojnie patrząc na niego z chęcią mordu w oczach.
- Przyszedłem po gumę do włosów i lakier - wymamrotał rozcierając dłonią bolesne miejsce.
- Nie mogłeś zaczekać? - zapytałam podając mu rzeczy, po które przyszedł.
- A poza tym masz cudowne ciało - wymamrotał i uciekł szybko z łazienki zanim zdążyłam zareagować.
- Podglądacz - krzyknęłam za nim i zamykając drzwi, wciągnęłam na siebie szybko niebieskie spodnie typu rurki i białe skarpet. Włosy podsuszyłam jedynie suszarką i pozostawiając je w swoim naturalnym stanie (czyt. loczki nie zawsze są fajne, wierzcie mi na słowo, ale dzisiaj mogą być) założyłam na głowę niebieską czapkę (Klik). Przed wyjściem z łazienki upewniłam się, że zostawiłam po sobie porządek po czym zgaszając światło i zamykając drzwi zeszłam po schodach na dół do kuchni gdzie nikogo jeszcze nie było. Wzruszając ramionami wstawiłam cały czajnik wody na herbatę po czym wyciągając chleb z chlebaka, rozłożyłam kromki na blaszce od piekarnika. Sięgając do lodówki po szynkę i ser rozłożyłam je na chlebie i odkładając nadmiar na talerzyk wstawiłam blachę z kanapkami na 5 minut do piekarnika. Kiedy tylko ser się roztopił wyciągnęłam ciepłe i chrupiące "tosty" z kuchenki i przenosząc ciepłe kanapki na talerz postawiłam je na stole tuż obok dzbanka z herbatą i butelki ketchupu. 
- Smacznego - powiedziałam sama do siebie siadając na jednym z krzeseł ustawionych przy stole. Nalewając sobie herbaty do kubka, wsypałam do niej trzy łyżeczki cukru i biorąc jedną z kanapek zaczęłam ją powoli jeść.
~Lilie~
Wkładając na tyłek niebieską spódnicę ze zmarszczonym nosem zaczęłam wpychać za pasek białą koszulkę, którą miałam na sobie. Przewracając oczami schyliłam się, aby podnieść spod łóżka jeden z niebieskich litów który przypadkowo spadł mi na podłogę. (klik)
- Umm jakie widoki - słysząc głos Beau wyprostowałam się szybko co nie było za dobrym pomysłem, ponieważ walnęłam głową o łóżko.
- Oo jakie brzydkie widoki - sparodiowałam go grożąc mu butem - Ale zaraz to się zmieni jak but poleci w czyjąś stronę.
- Okres masz? - zapytał ze śmiechem brunet opierając się ramieniem o framugę drzwi.
- Nie, ale ty zaraz możesz mieć - zamachnąwszy się rzuciłam w chłopaka butem, który nie doleciał jednak do celu bo chłopak szybko zamknął drzwi od mojej sypialni i but odbijając się od drewna wrócił w moją stronę i walnął mnie w brzuch.
- Ałć - pisnęłam łapiąc się za bolące miejsce.
- Żyjesz? - słysząc śmiech chłopaka zza drzwi, warknęłam głośno i zakładając buty na nogi wyszłam z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
- Spieprzaj Brooks - warknęłam przechodząc obok chłopaka i schodząc po schodach na dół dopiero teraz zorientowałam się, że zapomniałam szczepić włosy gumką i teraz spływały one prostymi kosmykami w dół. 
Zaciskając ze złości dłonie w pięści weszłam do kuchni gdzie moja jakże uradowana siostrzyczka siedziała przy stole i popijając herbatę z kubka wpatrywała się w telewizor gdzie leciał jakiś dziwny serial.
- Co ty robisz? - zapytałam siadając obok niej i biorąc jedną z kanapek spojrzałam na telewizorek.
- Oglądam "Pamiętniki wampirów" - uśmiechając się szeroko wpatrywała się jak ciele w malowane wrota w jakiegoś mężczyznę bez koszulki. 
- Co robicie? - zapytał Beau i siadając obok mnie oparł policzek na dłoni.
- Sprzedajemy twoją postać na Ebayu - warknęłam do niego.
- Ooo ciekawy pomysł - podrapał się po policzku - że ja nie pomyślałem o tym, kiedy mama oznajmiła, że będę miał braci. 
- Ciota - wywracając oczami wyszłam z kuchni i wychodząc przed dom siadłam na werandzie, gdzie w spokoju dokończyłam jeść.
~Luke~
- Szamoni-Jamoni...Jamoni-Szamoni - słysząc po raz setny powtarzające się nazwiska Daniela i Jamesa, wywróciłem oczy i kierując wściekłe spojrzenie bratu, zacisnąłem dłonie w pięści - Szamoni-Jamoni...Jamoni-Szamoni.
- Kit do okien - krzyknąłem sfrustrowany.
- Co? - budząc się z transu Jai spojrzał na mnie jak na idiotę - Skąd wziąłeś kit do okien?
- Nie wiem - wzruszając ramionami, wziąłem telefon do ręki i zalogowałem się na Twittera.
- Niech ci będzie - wzruszając ramionami, położył się na kanapie i ponownie zaczął powtarzać nazwiska chłopaków.
- Jai a ty co uczysz się nazw Sushi na pamięć? - zapytała Louise wchodząc do pokoju i omiatając go wzrokiem spojrzała z uniesioną brwią do góry na mojego brata. Nie wiem czemu, ale lubiłem jak robiła tą swoją minę typu: Czyś ty ocipiał kompletnie. Oczarowała mnie, jak cała postać dziewczyny. Ale najbardziej jej oczy. Kurwa Brooksy o czym ty pieprzysz?? Hmm dobre pytanie.
- Co? - budząc się z transu brat spojrzał na dziewczynę.
- Sushi ćwiczysz? 
- Można tak to określić - patrząc na nią jak na jakiś pomnik walnął się z otwartej dłoni w czoło i pospiesznie wyciągnął telefon z kieszeni.
- Zapomniałeś sweet foci strzelić - powiedziała Lou udając smutek - To naprawdę przykre - wycierając niewidzialną łzę, wepchnęła swój kształtny tyłeczek na sofę tuż obok mnie.
- Gorzej - Jai z przerażeniem spojrzał na mnie - Zapomniałem zadzwonić do Ari  -wymamrotał cicho.
- Już dzwonię po karetkę - zaśmiałem się i rozsiadając się wygodniej na kanapie spojrzałem na brata - Na co czekasz dzwoń - krzyknąłem  pospieszając tego tłumoka do jakiejkolwiek czynności. 

środa, 27 sierpnia 2014

{05} Serio Bitches??

~Liliana~
- Gotowa? - zapytałam siostry, która znajdowała się w drugiej kabinie w toalecie.
- Gotowa - słysząc jej radosny głos, na 3 otworzyłyśmy drzwi i zaczęłyśmy śmiać się ze swojego wyglądu.
- Serio Bitches? - zapytałam ze śmiechem dziewczyny, która ubrana była bardzo podobnie do mnie. (Lou , Lilie).
- I znowu zastanawiam się, czy ty mnie nie obserwujesz na jakiejś kamerze czy coś - patrząc na mnie przerażonymi oczami, wyjęłam z torebki gumkę do włosów i zaczęła czesać się w kucyka.
- Wiesz, że takie coś też mi przeszło przez myśl - wyciągając swoją gumkę do włosów, związałam niesforne kosmyki w koka.
- Zdecydowanie coś jest na rzeczy - potwierdziła dziewczyna, opierając się o umywalki.
- Długo jeszcze? - słysząc jęki znudzonych chłopaków, uśmiechnęłyśmy się do siebie szeroko i przybijając sobie piątkę wyszłyśmy z łazienki.
- Baaardzo długo - oznajmiłam im i widząc ich przerażone miny zaśmiałam się cicho.
- Mówiłem, że to zła istota - mruknął cicho jeden bliźniak do drugiego. Nadal ich nie rozpoznaje, dla mnie są identyczni z wyglądu jak i z charakteru.
- Bo ci wsadzę turbo miotłę w tyłek i polecisz szybko do przodu - warknęłam do nich przechodząc obok.
- Wiedźma - pisnął jeden z nich uciekając do Jamesa, idącego z tyłu wraz z Nashem i Skipem jak dobrze pamiętam. 
- Krasnal - przewracając oczami podeszłam do Beau, który zawzięcie dyskutował o czymś z Louise.
- No chyba cię pojebało - krzyknęłam nagle dziewczyna, wyrzucając ręce do góry w geście frustracji - Nie będę szła przez galerię z tym dupkiem za rękę i udawała, że jestem na niego napalona.
- Moim zdaniem zrobisz to - uśmiechając się szeroko, chłopak objął ją ramieniem - Inaczej znajdziemy ci gorsze zadanie na przykład czyszczenie toalety po koncercie jelitowym Daniela.
- To już wolę udawać napaloną na Luke'a - krzyknęła szybko przerażona dziewczyna, na co ja cicho zachichotałam.
- A ty ślicznotko się nie śmiej, bo ty masz specjalne zadanie - uśmiechając się szeroko Beau podszedł do mnie.
- Mam udawać, że nie istniejesz nie to norma - puszczając mu oczko, założyłam ręce na klatce piersiowej.
- Ja i ty - pokazał palcem najpierw na siebie potem na mnie - Zrobimy Food Challenge - klaszcząc w ręce zaczął podskakiwać w dół i w górę jak niedorobiona chirliderka z chorobą sierocą - Czemu się nie cieszysz wraz ze mną.
- Czy ty przypadkiem gejem nie jesteś? - zapytałam unosząc brew do góry, za co zostałam nagrodzona chichotem siostry.
- Mam ci udowodnić, że nie? - zapytał chłopak poważniejąc.
- obejdzie się - kręcąc głową, spojrzałam na bliźniaków - A więc Lou kochanie czas zacząć twój challenge.
- Oj przymknij się - warknęła na mnie siostra i podeszła do chłopaka z przekłutą wargą.
- To jest Luke?  - zapytałam cicho Skipa, który podszedł do nas.
- Tak, a Jai to ten drugi - potwierdził chłopak, pokazując mi palcem drugiego bliźniaka.
- Dzięki - uśmiechając się do niego, wyjęłam z torby kamerkę - A więc show czas zacząć.

- Lou złap go za rękę - krzyknęłam do dziewczyny, która szła niepewnie obok Luke'a.
- Sama się złap - odkrzyknęła zła, ale posłusznie chwyciła chłopaka za rękę.
- Oby tak dalej - krzyknęłam, do niej za co nagrodziła mnie wystawieniem środkowego palca w moją stronę.
~Louise~
Łapiąc niepewnie rękę Luke'a poczułam przyjemne ciepło i tak jakby delikatne kopnięcie prądem.
- Nie będzie tak źle - szepnął w moją stronę chłopak, przeplatając swoje palce z moimi. Kurczę teraz naprawdę wyglądaliśmy jak para. Zabije Beau!!
- Bo nie doszliśmy jeszcze do setna naszej misji - kręcąc chwilę głową spojrzałam na chłopaka - Gotowy?
- Jeśli i ty jesteś gotowa - odpowiedział patrząc mi prosto w oczy, przez co mój żołądek zamienił się w jakiś supeł.
- No to lecimy z tym koksem - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego i przytulając się do jego boku, zaczęłam sunąć dłonią w górę i w dół po jego brzuchu - Jesteś taki seksowny, że mam ochotę zedrzeć z ciebie te ciuchy - mruknęłam, udając jak najlepiej umiałam głos napalonej na seks dziewczyny.
- Na co czekasz? - krzyknął chłopak stając na środku galerii i rozkładając ręce spojrzał na mnie z pożądaniem - Jestem cały twój.
- Och kochanie - pisnęłam przytulając się do niego mocno.
- Przepraszam to jest miejsce publiczne, a nie jakiś burdel - słysząc uwagę starszej kobiety, uśmiechnęliśmy się do siebie i zaczęliśmy biec w stronę drugiego końca galerii.
- Gotowa na kolejną scenkę? - zapytał ze śmiechem Luke wskazując głową na kanapę.
- Coś sugerujesz kochanie - zaśmiałam się i ciągnąc go za koszulkę popchnęłam go na kanapę i siadłam na nim okrakiem. Udając, że go całuję, próbowałam powstrzymać chichot.
- Przepraszam, ale może znajdziecie sobie inne bardziej odosobnione miejsce? - zapytał jakiś mężczyzna, który przystając spojrzał na nas obrzydzony - Sugerowałbym sypialnię - dodał odchodząc.
- Oh kochanie dlaczego oni nas nie rozumieją? - krzyknęłam sfrustrowana.
- Idziemy - powiedział dumnie Luke i biorąc mnie za rękę zaciągnął mnie do jakiegoś sklepu gdzie weszliśmy razem do przymierzalni - Opleć mnie nogami w pasie - poinstruował mnie, po czym podniósł mnie lekko do góry, jakbym była piórkiem. Zaplatając nogi na jego biodrach, poczułam dziwną twardość w jego spodniach. Czy mi się wydaje czy....? Nie to niemożliwe...A może?
- I co teraz - zapytałam cicho, w jego koszulkę.
- Teraz udawaj jakbyś miała najlepszy orgazm na świecie - przygryzając nerwowo wargę, zaczęłam cicho jęczeć, za co chłopak mi pogratulował i zaczął sam wydawać dziwne dźwięki 
- Przepraszam - słysząc pukanie do przymierzalni, przygryźliśmy wargi, aby nie wydobył się z nich śmiech.
- Dalej Luke już prawie - krzyknęłam nagle, na co Lukey cicho zachichotał.
- Proszę przerwać stosunek i wyjść stamtąd to przymierzalnia, a nie kącik miłości - wrzasnął jakiś wkurzony głos.
- Oooo taaaaaaaak - krzyknęłam głośno odchylając głowę do tyłu.
- Szybka jest - szepnął głos zza drzwi, wywołując napad śmiechu u nas. Luke otworzył drzwi i spojrzał na ochroniarza, który z rumieńcami przyglądał się nam - Chociaż dobry jest w te klocki? - zapytał nagle.
- Wspaniały - wymamrotałam przygryzając wargę.
- Idźcie już dzieciaki - powiedział tylko nerwowo patrząc na swoje krocze....WTF? 

~Liliana~
Wyłączając kamerkę, czekałam na naszą zakochaną parkę, która roześmiana podbiegła do mnie.
- Seks w przymierzalni? - zapytał zdziwiony Skip - Lepiej bym nie wymyślił - śmiejąc się zaczęli przybijać sobie piątkę.
- Typowy facet - wymamrotała moja siostra z lekkim rumieńcem na twarzy - To co zwijamy się do domu i kręcimy challenge Lilie i Beau?
- Musisz przypominać? - zapytałam zdenerwowana.
- Od tego jestem - wystawiając mi język, odeszła w stronę bliźniaków z którymi po chwili zaczęła się z czegoś śmiać.
- Sprzedawczyk - szepnęłam za nią i idąc za chłopakami, zastanawiałam się co też ten pomiot szatana wymyślił.

- Gotowa? - zapytał roześmiany Beau, zakrywając mi oczy czarną opaską na oczy.
- Ni w chuj - krzyknęłam do niego, odsuwając się lekko - Boję się ciebie.
- I powinnaś - zaśmiał się, po czym usłyszałam dźwięk rozrywanego opakowania - Czas na rzecz numer 1, otwórz buzię.
- Nie - kręcąc głową próbowałam nie pozwolić aby łyżka dotknęła moich ust.
- Zaufaj mi - powiedział chłopak i łapiąc mnie za brodę bardzo powoli włożył mi do ust łyżkę z czymś sypkim i czekoladowym.
- Kakao - krzyknęłam szczęśliwa.
- Brawo - klasnął w dłonie - Jak widać nie było tak strasznie, więc teraz czas na rzecz numer 2.
- Pewny jesteś.. - nie dokończyłam słowa, ponieważ chłopak podstępem wsadził mi do buzi łyżkę z czymś ostrym i ohydnym - plując tym, zaczęłam pocierać język dłonią.
- Co ty mi dałeś Chili? - zapytałam piskliwie.
- Nie  - powiedział z siebie dumny - Jedynie najostrzejszy sos świata - śmiejąc się, walnął mnie niechcący kolanem w udo.
- Pajac - krzyżując ręce na piersi czekałam na ostatnią rzecz do zjedzenia - I dawaj szybciej to swoje 3 danie dnia.
- A proszę ja cię bardzo - śmiejąc się wepchnął mi do buzi coś chrupiącego i przepysznego.
- Co to? - zapytałam przeżuwając dokładnie kawałek który miałam w ustach.
- Burito - krzyknął zadowolony z siebie.
- Pycha - stwierdziłam jedynie zdejmując opaskę z oczu - Ale za to teraz moja kolej - uśmiechając się do niego szeroko, podałam mu opaskę.
- Nie otrujesz mnie? - zapytał unosząc brew do góry.
- Postaram się - wystawiając mu język, czekałam aż założy opaskę na oczy - A więc rzecz numer 1 - wyciągając z opakowania mambę malinową, bardzo powoli obrałam ją z papierka i rozkazałam chłopakowi otworzyć usta, gdzie włożyłam mu gumę.
- Hmm słodkie - powiedział zaskoczony.
- Prawda, że pycha? - zapytałam rozpakowując gumę dla siebie.
- Nawet - przytaknął - Ale miejmy to już z głowy dawaj dwójkę.
- Chcesz masz- wzruszając ramionami wlałam na łyżkę trochę soku pomidorowego i przystawiłam ją do twarzy chłopaka.
- Serio sok pomidorowy? - zapytał z prychnięciem - Stać cię na więcej - ściągając opaskę z oczu, posłał mi dziwne spojrzenie, którego nie umiałam rozszyfrować.
- Koniec na dzisiaj? - zapytałam wstając szybko z kanapy i uciekałam do siebie do pokoju. 

wtorek, 26 sierpnia 2014

The Versatile Blogger Award

Woooow ;) Zostałam nominowana do nagrody The Versatile Blogger Award ;) Moja reakcja była bardzo jasna : What the Hell it's going on here? Haha Dobra przechodzę do tej poważnej części :P

Co należy zrobić będąc nominowanym:
1. Podziękuj osobie, która cię nominowała:
A więc bardzo, bardzo dziękuję Brooks x Love you xx
2. Pokaż nagrodę The Versatile Blooger Award na swoim blogu:
Ta da 
3. Ujawnij 7 faktów o sobie:
1. Mam bardzo duże rodzeństwo, wiem co mówię 5 sióstr i 3 braci to ogrom :P
2. Moja rodzina twierdzi, że jestem największym mieszańcem z rodzeństwa 
3. Na chrzcie dali mi imię Marta oraz takie jakieś drugie, którego nie ujawnię, ale wszyscy bliscy znajomi i tak nazywają mnie po prostu Jewel albo JJ
4. Jestem typem osoby, która bez muzyki nie umie żyć ^^ Nie ograniczam się jednak tylko do jednego gatunku, słucham wszystkiego oprócz wielkiej zagłady ludzkości Disco Polo
5. Aktualnie moje ścieżki prowadzą mnie do drugiej klasy technikum, co będzie dalej się zobaczy ;P
6. Jestem uzależniona od czekolady *.* Najbardziej od mleka czekoladowego, na które niestety jestem uczulona (uczulenie na laktozę to jedna wielka masakra:P), ale się tym nie przejmuję przez co później wszystko mnie swędzi haha
7. I ostatni punkt...Hmmm co by tu jeszcze powiedzieć.... Ooo już wiem, jestem typem marzycielki i optymistki, moja szklanka wiecznie jest do połowy pełna więc można powiedzieć, że jestem osobą która żyje pozytywnie i patrzy na świat przez różowe okulary :P
4. Nominuj 7 lub więcej blogów:
Kurczę jak ja mam problem z wymienieniem jednego to co dopiero 7 O.o
A więc zrobimy inaczej, nominuję wszystkich którzy przeczytają tę notkę :P, pozostawcie w komentarzu adresy blogów na które wstawiliście tą nagrodę, a wstawię link tutaj :* 

KOCHAM WAS BARDZO :* Pozdrawiam i ślę mocnego tulaska
Jewelka <3

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

{04} Jasna dupa...

Chodząc pomiędzy półkami sklepu, co raz wrzucałam coś do pełnego już koszyka.
- ORIENT! - słysząc krzyki, zdezorientowana odwróciłam się do tyłu i dostałam prosto w czoło z gumowej piłeczki, która spowodowała, że upadłam na ziemię - Jasna dupa - krzyknął ponownie czyjś głos. Nie orientując się nadal co stało się przed chwilą, spojrzałam zamglonym wzrokiem przed siebie.
- Czy ja mam zwidy czy widzę Anioła przed sobą? - zapytałam łapiąc się za bolące czoło - A nie to tylko Luke Brooks - powoli wstałam z ziemi i za chwilę znów bym na nią wróciła gdyby Brooksy nie złapał mnie w ostatniej chwili.
- Nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony.
- Jak mnie to pytanie wkurza - oznajmiłam wyrywając się z ramion chłopaka - Przed chwilą dostałam z czegoś w czoło, a ty wyskakujesz z pytaniem czy nic mi nie jest - mierząc go wzrokiem podeszłam do kosza i zaczęłam go pchać w stronę kasy.
- Przepraszam - krzyknął chłopak za mną, ale zamilkł jak zobaczył mrożące spojrzenie które mu posłałam. 
- Może pójdę po jakieś tampony albo coś - powiedział zmieszany Jai stając obok mnie.
- Po co ci? - zapytałam unosząc brew do góry, czego od razu zaczęłam żałować ponieważ opuchnięte czoło dało o sobie znać. 
- Bo chyba tu komuś okres się zbliża - zaśmiał się i zręcznie odskoczył jak zamachnęłam się by walnąć go w ramię.
- Uważaj bo tobie wsadzę coś w - nie dokończyłam zdania, ale palcem wskazałam na dolne partię ciała.
- Luke pomóż - pisnął chłopak uciekając do brata.
- Ciota - kręcąc głową, wypakowałam zakupy na taśmę i podeszłam do kasy.
- Dzień dobry - znudzona dziewczyna nawet nie podniosła głowy jak się witała.
- Dzień dobry - odpowiedziałam z sarkazmem, pakując zeskanowane zakupy do toreb.
- Razem będzie 94 dolary australijskie.
- No chyba nie amerykańskie - parsknęłam pod nosem i przywołałam ręką Luke'a do siebie.
- Co chcesz zła istoto? - patrzył na mnie jakbym zaraz miała go zabić, albo zjeść żywce.
- Zapłać za zakupy dobra duszyczko - uśmiechając się uroczo, wzięłam dwie z czterech toreb i wyszłam przed sklep, gdzie przy budynku stał Jai i rozmawiał z kimś przez telefon. Podchodząc do niego, chcąc czy nie musiałam podsłuchać urywek jego rozmowy.
- Jak tak uważasz to nie mamy o czym rozmawiać - powiedział zdenerwowany i zabierając telefon on ucha włączył czerwoną słuchawkę.
- Kłopoty w raju? - zapytałam patrząc w jego oczy, w których zaczęły zbierać się łzy.
- Nic poważnego - powiedział kręcąc głową w celu odgonienia łez z oczu - A ty nie oddaj mi tę zakupy - powiedział już z uśmiechem wystawiając dłonie do przodu. Z uśmiechem podałam mu jedną z toreb.
- Coś ty takiego nakupowała? - zapytał zziajany Luke podchodząc do nas z pozostałymi torbami w rękach.
- Nic takiego - odparłam skromnie uśmiechając się szeroko. 
- Jasne, mówiłem już, że to zło wcielona - parsknął starszy z bliźniaków idąc przodem.
- A czy ja już mówiłam, że jesteś frajerem - przedrzeźniając go szłam obok niego, a Jai z drugiej strony.
- Małpa - warknął chłopak.
- Ale za to urocza - wystawiając mu język przyspieszyłam kroku.

- Ojejciu jak tego dużo - krzyknęła zaskoczona Gina na widok zakupów - I to wszystko potrzebne - dodała ze zdziwieniem przeglądając artykuły spożywcze - Żadnego mrożonego żarcia, żadnych chipsów - robiąc wielkie oczy, oparła się o krawędź stołu - Czy to aby na pewno chłopcy robili zakupy? - zapytała nadal w szoku Beau i Nasha, którzy siedzieli przy stole i grali w karty.
- Chyba klon z nimi był - powiedział Nash wskazując mnie głową.
- Oberwiesz za to ropucho - warknęłam w stronę chłopaka, który udał przerażenie.
- Nie boję się ciebie króliczku.
- Ciota - kręcąc głową, zaczęłam pomagać Ginie wkładać jedzenie do szafek.
- Dziękuje za zrobienie zakupów - powiedziała nagle kobieta przytulając mnie lekko.
- To nic takiego - oznajmiłam z uśmiechem - Nabawiłam się tylko małego guza na czole, ale co tam - przypominając sobie sytuację ze sklepu poczułam nagłą chęć mordu na Lukasie Brooksie.
- Właśnie a co ci się stało konkretnie? - zapytała kobieta włączając czajnik elektryczny.
- Chciałam ominąć starszą panią i niechcący potknęłam się i poleciałam na półkę z konserwami - skłamałam nie wiadomo dlaczego chroniąc dupę temu idiocie.
- Może przyłóż lód do tego - powiedziała zmartwiona.
- Nie potrzeba - uśmiechnęłam się lekko i wycierając ręce w ścierkę wyszłam z kuchni i skierowałam się do salonu.

Siedząc pomiędzy gromadą napalonych facetów (Nie chodzi o tych chłopaczków z Janoskians) poczułam się jakbym była małym dzieckiem.
- Nienawidzę was - warknęłam w stronę uśmiechniętej piątki, która z zadowoleniem patrzyła jak z Lilie jesteśmy miażdżone przez czterech mężczyzn o wadze zbliżonej do 150 kg, którzy nie to że byli pulchni to jeszcze pot ściekał po nich strużkami, nie strużki to za mało, to był POTOK.
- Jeszcze tylko jeden przystanek wytrzymacie to - zaśmiał się Skip przybijając piątkę z Jamesem.
- Uznajcie to za chalange - powiedział uśmiechnięty Luke zza kamery, którą trzymał w ręku.
- Zemszczę się - powiedziała groźnie Lilie, krzywiąc się kiedy kropla potu jednego z olbrzymów skapnęła jej na koszulę.
- O nasz przystanek - powiedział uśmiechnięty Beau wychodząc z autobusu razem z chłopakami.
- Dziękuję za jazdę - powiedziałam sztucznie w stronę mężczyzn i jak najszybciej wybiegłam z autobusu i klękając zaczęłam całować ziemię.
- Co ty robisz? - zapytał ze śmiechem James, przekrzywiając lekko głowę.
- Produkuję gówienko w papierku - uśmiechając się szeroko, wstałam z ziemi i podeszłam do chłopaków - Szykujcie się na słodką zemstę - nadal się uśmiechając chwyciłam siostrę za rękę i ruszyłyśmy w stronę galerii handlowej aby kupić jakieś nie przepocone ciuchy i się w nie przebrać. 

czwartek, 14 sierpnia 2014

{03} Czyli ty jesteś tym gorszym z bliźniaków

Czując czyjś wzrok na sobie, powoli otworzyłam jedno oko, a zaraz potem drugie.
- nudzi ci się? - zapytałam któregoś z bliźniaków, który pochylał się nade mną tak, że wystarczył jeden ruch i mogłabym go pocałować prosto w usta (gdyby jeszcze ktoś tego chciał).
- Masz ładne oczy - wyjąkał zawstydzony chłopak i odsuwając się ode mnie, siadł na krześle, które stało obok łóżka (ej co ono tam robiło, jeszcze wieczorem było pod ścianą O.o) - Widziałem już u kogoś podobne - stwierdził po chwili wpatrując się w moją twarz.
- Zapewne u mojej siostry Sherlocku - wywracając oczami, odrzuciłam kołdrę na bok i powoli wyszłam z łóżka.
- Masz ładne nogi - patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami, spojrzałam na swoją piżamę która składała się z różowej bokserki z Myszką Minnie i krótkich spodenek w serduszka.
- Gdzie się patrzysz? - zapytałam z uśmiechem, podchodząc do szafki, gdzie wczoraj wypakowałam swoje ubrania.
- Tam gdzie wzrok skieruje - zaśmiał się chłopak, rozkładając się na krześle.
- Czyli ty jesteś tym gorszym z bliźniaków - wywracając oczami, wzięłam parę spodni w moro i do tego czarną koszulkę z napisem "Holy Shit" - Jai jak sobie dobrze przypominam - dodałam, odwracając na chwilę głowę aby spojrzeć na jego wzrok, który spoczywał na mojej pupie - Faceci - wywracając oczami, wzięłam jeszcze czystą bieliznę i zostawiając chłopaka samego wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki, która na moje szczęście była pusta. (strój Lou: KLIK).

Przeczesując palcami włosy, wróciłam do pokoju, który już był pusty, uśmiechając się szeroko założyłam na lewy nadgarstek dwie bransoletki i wyszłam z pokoju na śniadanie.
- Dzień dobry - przywitałam się grzecznie z Giną, która zaspana siedziała pochylona nad kubkiem kawy.
- Witaj Lilie - wymruczała podnosząc zaspane spojrzenie do góry.
- Jestem Lou - powiedziałam ze śmiechem, smarując kromkę chleba nutellą.
- Wybacz - powiedziała przecierając zaspane oczy - A mogę się dowiedzieć jak was odróżnić? Aby więcej nie popełnić tej pomyłki, ponieważ wiem jak bliźniaki nie lubią tego - zaśmiała się wskazując ręką wchodzącego do pokoju Jai'a. (Można go odróżnić po kolczyku w brwi, ha jestem boska :P).
- Ja mam kręcone włosy i bliznę w kąciku ust - powiedziałam dotykając lekko, małej blizny - A Lilie to ta z prostymi włosami i pieprzykiem pod okiem.
- Zapamiętam - podnosząc się z krzesła kobieta zniknęła za drzwiami do salonu, ale zaraz jej miejsce zajęła Lilie, która jak zawsze była ubrana elegancko, czyli czarne spodnie i koszula (Strój Lilie" KLIK). 
- Wyspałaś się? - zapytała siostra, smarując chleb masłem orzechowym.
- Można tak powiedzieć - z uśmiechem spojrzałam na Jai'a. - A ty?
- Obudziły mnie jakieś piski - wzruszając ramionami, oznajmiła mi tym samym ze nie wie kto wydawał te dźwięki.
- Ciekawie nie powiem - zaśmiałam się, nalewając do kubka herbaty.
- CZEŚĆ! - krzyk Beau i Luke spowodował, że moja ręka drgnęła a prę kropel płynu znalazło się na obrusie.
- Ciszej się nie da? - szepnęłam w ich stronę.
- NIE! - krzyknął Beau kręcąc głową - ALE TO NIC  W PORÓWNANIU Z NASZYM PREZENTEM DLA WAS! - nadal krzyczący chłopak, spowodował wybuch agresji u mojej siostry i idealny rzut bułką prosto w twarz chłopaka.
- Zamilcz gnomie jeden - wrzasnęła, powracając do jedzenia śniadania.
- To bolało Księżniczko - udając płacz, chłopak przytulił się do Luke'a.
- miało boleć Księciuniu - wywracając oczami, wzięła mój kubek i napiła się herbaty.
- Ale śmiechy, śmiechami jedzcie szybciej - powiedział Luke zabierając Jai'owi kanapkę z nutellą, nad którą chłopak skipiał się ok 5 minut, aby była równo posmarowana.
- To moje - krzyknął oburzony rzucając bratu spojrzenie pełne wyrzutu.
- Co moje to i twoje - zaśmiał się chłopak, znikając za drzwiami razem z Beau.
- Franca jedna - parsknął za nim bliźniak, biorąc zrezygnowany do ręki kolejną kromkę chleba.
- Daj pomogę ci - litując się nad nim szybko posmarowałam mu pieczywo czekoladowym kremem.
- Dzięki Minnie - zaśmiał się chłopak, wspominając wzór na mojej piżamie.
- Nie przeginaj Stalkerze - unosząc jedną brew do góry, wstałam od stołu w tym samym czasie co moja siostra.
- To co idziemy zobaczyć tą niespodziankę? - zapytała udając podekscytowanie.
- Jak musimy - robiąc grymas na twarzy weszłam do salonu gdzie oprócz Giny, Beau i Luke'a siedziała jeszcze jedna postać w kapturze.
- Hmm i to ma być ta niespodzianka? - zapytała Hippie unosząc brew do góry - To ja już wolę pływać w basenie.
- Hej  dziewczyny! - krzyknął nieznajomy zdejmując kaptur.
- Ty larwo - krzyknęła ze złością Lilie rzucając się z pięściami na gościa, który okazał się Nashem Grier - Nadal nie odkupiłeś mi laptopa Kurduplu - siadając okrakiem na nogach chłopaka zaczęła go okładać pięściami.
- Ciebie też miło widzieć Hopes - oznajmił z sarkazmem odsuwając jej ręce od swojej twarzy. przyglądając się temu przedstawieniu, oparłam się o framugę i się śmiałam.
- To wy się znacie? - zapytał zaskoczony Beau.
- Niestety - oznajmiłam podchodząc do nich i siadając obok Giny spojrzałam na chłopaka - To nasz brat cioteczny - przewracając oczami spojrzałam na Nasha który uśmiechał się szeroko.
- A ty nie masz zamiaru rzucić się na mnie z pięściami? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Nie - kręcąc głową posłałam mu mrożące spojrzenie - Zemsta jest słodsza, kiedy się jej nie spodziewasz- posyłając mu całusa, spojrzałam na grający telewizor - o "Master chef Australia" krzyknęłam zachwycona wpatrując się w telewizor.
- Wiedziałem, że widziałem już gdzieś te oczy - słysząc krzyk Jai'a spojrzałam zdziwiona na chłopaka - Nash ma takie - uśmiechając się szeroko chłopak siadł obok brata.
- Jak już mówiłam brawo Sherlocku - wywracając oczami powróciłam do oglądania programu.

Idąc przez miasto wraz z Lukiem i Jai'em coraz bardziej żałowałam, że zgodziłam się iść z nimi na zakupy.
- Ale to ja jestem ten przystojniejszy - krzyknął Luke, uderzając Jai'a w ramię.
- Kto ci takich głupot nagadał? - zapytał niższy z bliźniaków unosząc brew do góry - Mama, żeby ci smutno nie było?
- Miliony fanek - powiedział z dumą ten z kolczykiem w wardze.
- Przestaniecie? - krzyknęłam na nich - Żaden z was nie jest przystojny, nie wiem czym te dziewczyny się podniecają - wywracając oczami, przyspieszyłam kroku.
- Odezwała się piękna - powiedział z ironią Luke.
- Ta co przypomina połączenie Frankensteina z Hrabią Draculą - dodał Jai.
- Oj przymknijcie się - warknęłam do nich wchodząc do sklepu. 

wtorek, 5 sierpnia 2014

{02} Nie zgwałcicie nas w krzakach?

... - Ale możemy wam zaufać? - zapytała dziewczyna z kręconymi włosami - Nie zgwałcicie nas w krzakach? Nie zostawicie pod mostem?
- Nie bój się nic wam się nie stanie - krzyknął jeden z bliźniaków, po czym odkręcił ją tyłem do siebie i zawiązał bandamkę na oczach, w tym samym czasie jego brat zawiązywał oczy drugiej z sióstr.
- Gotowe na przejście do domu Brooksów? - podekscytowany głos Beau Brooksa, tylko zwiększył wściekłość dziewczyny z prostymi włosami.
- To nas tam zaprowadź, a nie odwalasz jakieś szopki - wrzasnęła, po czym chciała już zerwać bandamkę z oczu, kiedy powstrzymała ją czyjaś ręka.
- Ja zaprowadzę tą - krzyknął Beau, a dziewczyna przewróciła oczami.
- Świetnie - parsknęła, za co została nagrodzona chichotem siostry.
- Hippie nie marudź, jest nawet śmiesznie - uśmiechając się szeroko, młodsza z sióstr, złapała mocniej czyjąś rękę...

- Nigdy więcej wam nie zaufam!! - krzyknęłam zła rozmasowując guza na czole - Co za frajer prowadzi niewidomą dziewczynę prosto we framugę drzwi? - zapytałam rozżalona, nawet nie rozglądając się dookoła.
- Luke - krzyknęli wszyscy wskazując palcem na czerwonego ze wstydu chłopaka.
- Mogłam się tego spodziewać, że to jeden z naszych "gospodarzy" - przy ostatnim słowie zrobiłam cudzysłów - Ej a gdzie moja siostra? - zapytałam nagle rozglądając się dookoła.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaa - słysząc jej pisk, szybko razem z chłopakami pobiegliśmy w stronę basenu, gdzie zła Lilie mierzyła z basenu Beau.
- Ouuu - mruknęłam zdziwiona podchodząc do krawędzi - wepchnął cię? 
- Nie idiota się potknął - wrzasnęła na chłopaka, który schował się za Jamesem - Tak biegł do domu, że potknął się o jakiegoś klapka czy coś i ja wylądowałam w basenie a ta ciota się śmieje - łapiąc mnie za dłoń wyszła z basenu.
- Przepraszam tak - mruknął niewyraźnie.
- Jak ja cię przeproszę to znajdziesz pilota w tyłku - krzyknęła, a ja spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Pilota? - zapytałam cicho.


Oczami Logana
- Mamo? - trzymając w jednym ręku broszurkę, a w drugim kamerkę, próbowałem odnaleźć rodzicielkę.
- Tak? - słysząc pytanie, które padło ze strony łazienki szybko ruszyłem w tamtą stronę.
- Dlaczego to leżało na moim łóżku? - zapytałem podając jej ulotkę, która zachęcała do zapisania się na studia filmowe.
- Ja nic na ten temat nie wiem - oznajmiła szybko, znikając ponownie za drzwiami łazienki - Może to dziewczynki.
- Jasne - wywracając oczami, zgniotłem ulotkę i wrzuciłem do najbliższego kosza na śmieci, który był w pokoju Liliany. Będąc od razu w jej pustym "królestwie", uśmiechnąłem się szeroko i położyłem się na jej dużym łóżku.
- Zawsze chciałem to zrobić - zaśmiałem się wstając na nogi i zacząłem skakać po łóżku jak dziecko.

Oczami Lilie
- Louise! - krzyknęłam na siostrę, która siedziała na łóżku i z językiem na wierzchu malowała paznokcie u nóg.
- Co? - unosząc znudzony wzrok do góry spojrzała na mnie, jakbym zjadła jej ostatnią muffinkę.
- Gina.. - zaczęłam mówić, a ona uniosła brew do góry - Mama chłopaków- wytłumaczyłam jej, a ona kiwnęła głową na znak, że rozumie - Woła nas na obiad.
- Aaaa obiad już? - zapytała zaskoczona, przecież dopiero ranek - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Zmiana strefy czasowej - zaśmiałam się, a ona za karę rzuciła mnie poduszką.
- Czyli muszę wstać? - zapytała ze śmiechem - To mi pomóż - wystawiając ręce do przodu czekała aż pomogę jej wstać.
- leń - zaśmiałam się, za co zostałam nagrodzona uderzeniem w tył głowy.
- Małpa - krzyknęła, po czym uciekła na dół.
- Za jakie grzechy ty mnie karzesz taką siostrą? - zapytałam unosząc ręce do góry.
- Modlisz się do sufitu? - zapytał ze śmiechem Beau.
- Nie, modlę się aby spadł na ciebie kawał ciężkiego metalu - przesłodzony ton, nadal unosił się w atmosferze  - Ale niestety nie chce mnie wysłuchać.

Oczami Lou
- Mhmmm to było pyszne - oznajmiłam szybko masując się po brzuchu, choć tak naprawdę wcale nie uwielbiałam spaghetti. Moim zdaniem to wielkie kłamstwo, że każdy musi uwielbiać spaghetti, no bo co w tym romantycznego, długi ciągnący się makaron z czerwonym sosem, który jak skapnie ci na ubranie to zostawia plamę, która bez wybielacza ani rusz. Ale co tam plama, gorzej jak spadnie ci makaron na brodę i potem co wyglądasz jak świnia, nienauczona kulturalnie jeść. Więc mówię spaghetti WIELKIE NIEEE.
- Cieszę się, że smakowało - uśmiechnęła się szeroko kobieta.
- Było idealne - uśmiechnęłam się sztucznie, a Lilie zaczęła cicho chichotać pod nosem.
- Może skusisz się na jeszcze trochę? - zapytała uśmiechnięta.
- niestety nic już w siebie nie wcisnę - powiedziałam szybko - Wybaczcie, ale ja się położę już spać.
- Luke odprowadź Louise do pokoju - zarządziła Gina.
- Nie trzeba może trafię sama - szybko powiedziałam, przez co zostałam nagrodzona chichotami wszystkich uczestników obiadu - Albo chodź - powiedziałam szybko wychodząc z kuchni.
- Zobaczysz dogadamy się - powiedział Luke pod moim tymczasowym pokojem - Dobranoc - pochylił się i złożył na moim policzku lekki pocałunek.
- A to co?
- Przeprosiny za guza - powiedział tajemniczo i zniknął za rogiem.

czwartek, 31 lipca 2014

{01} Jak to oddała bezdomnym?

Stojąc na lotnisku, zdjęłam okulary (przeciwsłoneczne) i zaczęłam rozglądać się dookoła.
- I co widzisz kogoś? - sapiąc obok mnie zapytała Lilie.
- Nie - stając na palcach próbowałam znaleźć w tym tłumie tych dzikusów, którzy są naszym miesięcznym wyzwaniem. 
- Tam stoją - ciągnąc mnie za rękaw w dół, moja siostra wskazała coś ręką. Spojrzałam w to miejsce i przygryzam wargę żeby się nie roześmiać.
- Jesteś pewna, że to oni? - zapytałam nadal próbując utrzymać powagę.
- A kto inny, przebrałby się za postacie z Hobbita?
- Hmm też racja - kiwnęłam głową na znak, że się z nią zgadzam - Może my też sobie z nich zażartujemy? 
- Masz plan? - zapytała, znając już moją odpowiedź, ponieważ na samą myśl, szczerzyłam się jak debil - Po co ja w ogóle pytam - zaśmiała się cicho i pochylając się w moją stronę zaczęła słuchać planu, który wymyśliłam na szybko.

Idąc prosto przed siebie, już po chwili stanęłam przed Gandalfem, Frodem, Gollumem i jeszcze jakimiś 2 hobbitami, a może to krasnale były, hmmm nie wiem.
- Janoskians? - zapytałam udając zagubienie - Dobrze trafiłam? - rozglądając się dookoła, próbowałam udać małą sierotkę zagubioną na środku lotniska.
- "The cook sisters" - zapytał jeden z hobbito-krasnali.
- Tak - wyjąkałam, bawiąc się nerwowo brzegiem bluzki z nadrukiem wieży Eiffla - Znaczy się tak to ja.
- A nie miało was być dwie? - zapytał Gandalf gładząc się po białej brodzie.
- Jak to dwie? - zapytałam piskliwym głosikiem - Przecież jest tylko jedna siostra Cook - robiąc wielkie oczy, spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie, nam powiedzieli, dwie siostry Cook - zaczął tłumaczyć mi Frodo, i wyciągając zza swojego stroju kartkę papieru zaczął czytać kawałek tekstu "Waszym zadaniem jest spędzenie miesiąca wraz z bliźniaczymi siostrami Cook" - kończąc odchrząknął i podał mi papier do ręki.
- Ale ja nie mam bliźniaczki - pisnęłam spanikowana, przygryzając nerwowo paznokcie - I co teraz zrobię?  Odeślecie mnie do domu? Ale ja nie mogę wracać mama oddała mój pokój bezdomnym - wymuszając łzy, pozwoliłam im teraz spływać swobodnie po twarzy.
- Jak to oddała bezdomnym?  - zapytał drugi z tych dziwnych stworków, w którym rozpoznałam jednego z bliźniaków, czyli drugi to albo Luke, albo Jai, to dwie postacie do rozpoznania już mam z głowy.
- No bo otwiera schronisko dla bezdomnych w naszym domu - ścierając łzy z policzków, spojrzałam smutno na chłopaków.
- No cóż, miały być dwie, ale jedną też przyjmiemy - powiedział Gollum (wydaje mi się że to ten cały Beau) i obejmując mnie ramieniem przytulił lekko do siebie - I nie płacz już, wszystko się ułoży, spędzisz z nami miesiąc, a potem odzyskasz swój pokój - mówiąc to poklepał mnie lekko po głowie. Zmuszając się żeby na niego nie warknąć za to, przygryzłam dolną wargę.
- A mogę zabrać ze sobą jakąś przybłędę którą znalazłam w samolocie? - zapytałam i robiąc minę zbitego psiaka spojrzałam na chłopaków.
- Teoretycznie miało was być dwie - powiedział cicho Gandalf - Więc możemy ją przenocować.
- Dziękuję - pisnęłam głośno i posyłając im szeroki uśmiech, machnęłam ręką w stronę Lilianny, która przebrana w jakieś stare ponczo i kapelusz z wielkim rondem podeszła do nas.
- Dzień dobry - udając meksykański akcent złapała mnie pod ramię - Nazywam się Bob i cieszę się, że mnie przygarniecie - uśmiechając się szeroko, poprawiła kapelusz tak, że zakrywał jej pół twarzy w tym co najważniejsze oczy.
- Miło mi cię poznać Bob - powiedział Frodo, wyciągając rękę do przodu - Daniel jestem, a reszta to James - wskazał na Gandalfa - Jai i Luke - Ach wiedziałam że te krasnalo-hobbity to bliźniaki - A Gollumem jest Beau.
- Swoją towarzyszkę pewnie znasz - uśmiechnął się Luke.
- Lou? - zapytała klepiąc mnie po ręce - Od urodzenia - śmiejąc się cicho chwyciła za kapelusz i zdjęła go z głowy, co spowodowało, że jej proste włosy opadły na plecy i moja siostra bliźniaczka stała w całej swojej okazałości ( w dziwnym ponczo) przed Janoskians.
- To ja jednak mam bliźniaczkę? - krzyknęłam zdziwiona unosząc dłoń do ust i skacząc do góry ze szczęścia, próbowałam nie wybuchnąć śmiechem.
- Siostry Cook nas wkręciły - krzyknął zły Daniel.
- Wydaje ci się - uśmiechając się szeroko, Lilie zdjęła ponczo z siebie i rzuciła na podłogę- A teraz możemy już stąd iść? - zapytała nerwowo rozglądając się dookoła.
- Co znowu zrobiłaś? - zapytałam ze śmiechem kierując się w stronę odbioru bagażu.
- Ukradłam ponczo i kapelusz jakiemuś facetowi, który właśnie tutaj idzie z jakąś babą - pisnęła chowając się za  Jamesem.
- To ona - krzyknął facet pokazując mnie palcem.
- Hmm to musi być jakaś pomyłka - powiedziałam uśmiechając się szeroko - Ponieważ dopiero co wylądowałam - uśmiechając się szeroko, wzięłam swój i siostry bagaż.
- Tak dokładnie 30 minut temu, kiedy zniknęło moje ponczo i kapelusz - krzyknął facet.
- Nie możliwe, kto był taki głupi i ukradł komuś ciuchy - robiąc wielkie oczy, podeszłam do faceta i przytuliłam się do jego boku (zalatywało od niego cebulą i czosnkiem fuuj) - Mogę panu oddać mój płaszcz przeciwdeszczowy, nie będzie już panu zimno - Uśmiechając się jak najmilej umiałam otworzyłam torbę i wyciągnęłam różowy płaszczyk - Proszę.
- Dziękuje - wyjąkał zaskoczony, trzymając w ręku kurtkę - To ja ten no przepraszam za pomyłkę - odszedł szybko razem z tą dziwną panią, co patrzyła się na Gandalfa jakby chciała go przelecieć.
- I problem z głowy- zaśmiałam się, ciągnąc swoją walizkę za sobą - A teraz mówcie gdzie mamy spać.
- U Brooksów - krzyknęli wszyscy na raz, na co z Lilie spojrzałyśmy po sobie i wywróciłyśmy oczami.
- Masakra - skomentowała siostra, biorąc swoją walizkę i idąc obok mnie skierowałyśmy się do wyjścia. 

wtorek, 29 lipca 2014

Początek show

- Hi, We are Janoskians..... - patrząc na 5 klownów zastanawiałam się czy my też wyglądamy jak tania podróba wszystkich zespołów przedstawiających się jak dzieci w przedszkolu.
- Znowu to oglądasz? - słysząc głos Lilianny nad sobą spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.
- Próbuję znaleźć podobieństwa - robiąc dzióbek, zastanawiałam się dlaczego nasi fani mówią, że jesteśmy jak Janoskians. Nie jesteśmy aż tak ordynarne, nie wymiotujemy na zamówienie, nie jest nas pięcioro.
- To przestań - uśmiechając się szeroko, podała mi do ręki granatową kopertę - Nasz chalange na najbliższy miesiąc.
- Mam się bać? - znając naszego managera odwalił nam coś głupiego.
- Zaraz się dowiemy - siadając obok mnie czekała na otwarcie koperty, kiedy tylko to zrobiłam wyrwała mi kartkę i zaczęła czytać na głos.
"The Cook Sisters" Waszym chalangem na najbliższy miesiąc termin: od 01.08.2014 do 01.09.2014 r. jest wyjechanie do Australii i zamieszkanie na ten czas z członkami zespołu "The Janoskians", o miejscu swojego noclegu dowiecie się na miejscu. Pozdrawiam Josh Clark.
- Zabiję go - krzyknęłam jedynie zgniatając kartkę i rzuciłam ją na podłogę.
- No cóż siostrzyczko będziesz miała okazję zobaczyć podobieństwa między nami na żywo - zaśmiała się Lilie rozsiadając się wygodniej na moim łóżku. 

poniedziałek, 28 lipca 2014

Klowny

Imię i Nazwisko:  Louise Faith Cook 
Ksywka : Lou, Happy, Cookies, Minnie, Twins
Data urodzenia: 24.12.1995 r. 
Cechy charakterystyczne: niebieski oczy, blizna na lewym biodrze, blizna w kąciku ust
Ulubiony aktor: Jason Statham
Ulubiony film: Muszę wybierać??
Ulubione danie: Pizza
Ulubiony kolor: Niebieski, różowy
Ulubiony cytat: "I aniołowie mają swoich sza­tanów, i sza­tani swoich aniołów."




Imię i nazwisko: Liliana Hope Cook
Ksywka: Lilie, Hopes, Hippie, Mickey, Twins
Data urodzenia: 24.12.1995 r. 
Cechy charakterystyczne: Niebieskie oczy, pieprzyk pod prawym okiem, 
Ulubiony aktor: Johnny Deep 
Ulubiony film: "Piraci z Karaibów"
Ulubione danie: Spaghetti 
Ulubiony kolor: zielony, czerwony
Ulubiony cytat: "Ar­tystą jest tyl­ko ten, kto z roz­wiąza­nia pot­ra­fi uczy­nić zagadkę."












 Imię i nazwisko: Logan Charlie Cook
Ksywka: Charls, Princess, Diva, Funny, Cook
Data urodzenia: 15.08.1993 r.
Cechy charakterystyczne: zielone oczy, uśmiech, 
Ulubiona aktorka: Emma Stone
Ulubiony film: "Niesamowity Spiderman" 
Ulubione danie: Chińszczyzna
Ulubiony kolor: czarny, granatowy 
Ulubiony cytat: "Są ludzie, których up­rzej­mość gor­sza jest od bezczelności."











Imię i nazwisko: Luke Anthony Mark Brooks
Ksywka: Lukeey, Brooksy, lukey-pookey
Data urodzenia: 03.05.1995 r.
Cechy charakterystyczne: przekłuta warga, pieprzyk na środku nosa, 
Ulubiona aktorka: Emma Watson
Ulubiony film: "Harry Potter" 
Ulubione danie: Spaghetti Bolognaise
Ulubiony kolor: Niebieski
Ulubiony cytat: "Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie is­tnieje żaden powód do miłości. "






Imię i nazwisko: Jai Dominic Brooks
Ksywka: JJ
Data urodzenia: 03.05.1995 r.
Cechy charakterystyczne: 2 pieprzyki pod prawym okiem, przebite jedno ucho
Ulubiona aktorka:  Selena Gomez
Ulubiony film: "Monte Carlo"
Ulubione danie: Lasagne
Ulubiony kolor: Czerwony
Ulubiony cytat: "Do wszys­tkich ko­biet mów tak, jak­byś je kochał, a do wszys­tkich mężczyzn tak, jak­by cię nudzili."








Imię i nazwisko: Beau Peter Brooks
Ksywka: Bobo
Data urodzenia: 31.07.1993 r.
Cechy charakterystyczne: Zielone oczy, specyficzne poczucie humoru, wymuszanie wymiotów
Ulubiona aktorka: Jennifer Lopez
Ulubiony film: Hmm "Titanic"?? 
Ulubione danie: Spaghetti Bolognaise, taco's
Ulubiony kolor: Czerwony
Ulubiony cytat: "Żyj tak, aby twoim zna­jomym zro­biło się nud­no, kiedy umrzesz."



Imię i nazwisko: Daniel Sahyounie
Ksywka: Skip
Data urodzenia: 31.10.1994 r.
Cechy charakterystyczne: Piercing, latanie w bokserkach
Ulubiona aktorka: Każda
Ulubiony film: "Piraci z Karaibów"
Ulubione danie: Lasagne
Ulubiony kolor: Czerwony
Ulubiony cytat: "Aby być wiel­kim mis­trzem, mu­sisz uwie­rzyć, że jes­teś naj­lep­szy. Jeżeli nie jes­teś, uda­waj, że jesteś."







Imię i nazwisko: James Anthony Yammouni
Ksywka: Vjayjay
Data urodzenia: 27.02.1996 r.
Cechy charakterystyczne: przekłuty policzek
Ulubiona aktorka: Demi Lovato
Ulubiony film: "Camp Rock"
Ulubione danie: warak eneb- to arabska potrawa, która jest owijana w liście winorośli
Ulubiony kolor: niebieski
Ulubiony cytat: "Aby stać się lepszym,nie mu­sisz cze­kać na lep­szy świat."






!To jest fan fiction więc połowa informacji jest nieprawdziwa, tak samo jak opisane w dalszych rozdziałach wydarzenia ;) Pozdrawiam !



sobota, 14 czerwca 2014

Pytanie??

Hejka, mam małe pytanie do was. Chcielibyście tutaj jakieś nowe opowiadanie?? Jak tak to o kim (One Direction, normalne osoby, problemy nastolatek itp). To wy decydujecie czy coś się tutaj pojawi. Czekam na odpowiedź w komentarzach.
Pozdrawiam ;)
Marta/Jewelka 

niedziela, 23 lutego 2014

Uwaga!!

Dla jednych może to być wspaniała wiadomość dla innych może nie. No cóż mówi się trudno i idzie się dalej. A więc moi kochani postanowiłam na razie zakończyć swoją wesołą twórczość i zająć się czymś bardziej pożytecznym. Widząc, że i tak mało osób tutaj zagląda postanowiłam dać sobie czas i odpocząć od tego. Może kiedyś wrócę. Mam taką nadzieję, na chwilę obecną nic publikować nie będę, ale pisania nie zaprzestanę i będę raczej pisać dla siebie na komputerze. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i jak namyślę się do powrotu to przyjmiecie mnie z otwartymi ramionami. 
Wesoła i zawsze uśmiechnięta autorka tych durnych opowiadań
Marta znana pod pseudonimem Jewelka
"Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca. Możemy strze­lać do niej z pis­to­letu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć."

piątek, 7 lutego 2014

Akt 1 Scena 7

Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale mam masę nauki i obowiązków i nie miałam kiedy. Obiecuję szczerą poprawę :P Zapraszam do przeczytania i skomentowania rozdziału ;)

- Ale o co ci chodzi Zayn? - zapytałam podnosząc się do postawy siedzącej.
- Nie możesz znów się zapaść - powiedział tylko, po czym zamknął drzwi od pokoju i oparł się o nie plecami.
- Co ty możesz wiedzieć na ten temat - parsknęłam w jego stronę, patrząc na niego z zachwytem, połączonym z bólem i nienawiścią - Pomogłeś mi raz, wyszłam z tego bagna i co zrobiłeś po tygodniu wyjechałeś szukać własnej drogi. A ja? Mnie miałeś głęboko w dupie - krzyknęłam, wyrzucając z siebie całe cierpienie i ból które kumulowały we mnie od tygodni.
- To nie tak - zaczął chłopak jednak nie dokończył ponieważ brutalnie mu przerwałam.
- Nie no to wcale nie tak - parsknęłam sarkastycznie - Zaraz mi może będziesz wmawiać, że byłeś ze mną bo mnie kochałeś, a nie z litości - mówiąc to pochyliłam się lekko do przodu, tak, że byłam niedaleko niego - Ale ty jesteś pieprzonym tchórzem i dalej będziesz wciskał mi te bajki co trzy lata temu.
- Summer przestań - krzyknął wściekły po czym skoczył jak kot i położył mnie na plecy tak że on górował nade mną a moje nadgarstki były uwięzione w jego dłoniach - Nie opowiadaj kłamstw.
- Nie wiem czy to kłamstwa czy nie, ale nie musisz się martwić - powiedziałam tracąc kontrolę nad swoim ciałem - Mam zasadę nie wchodzenia w to samo bagno dwa razy - wyszeptałam po czym wyssana z całej energii która mnie napędzała wybuchnęłam płaczem. 
- Summer proszę cię nie płacz - wyszeptał cicho puszczając moje nadgarstki.
- Dowiedziałeś się czego chciałeś więc proszę cię wyjdź - powiedziałam łamiącym się głosem i z bólem w sercu skuliłam się w kłębek zamykając oczy.
- Nie zostawię cie w takim stanie - szepnął kładąc się obok mnie i przytulając od tyłu.
- Powiedziałam coś - wyszeptałam powstrzymując łzy - Zostaw mnie samą, ponownie - cichy szept wydostał się z moich ust i zawisł w ciszy.
Nagle poczułam delikatnego buziaka we włosy 
- Nie popełnię drugi raz tego samego błędu...

Siedząc na plaży 9-latka zaczęła szukać wzrokiem rodziców z bratem. Niestety słuch o nich zaginął, a same osoby zniknęły z pola widzenia. powstrzymując łzy schowała głowę w kolanach i zaczęła myśleć. Nagle z ożywieniem wstała z ziemi potrzepując pupę z piasku i pobiegła w stronę kamienia, który wczoraj pokazywał im przewodnik. Kiedy dobiegła na miejsce ze śmiechem rzuciła się tacie w ramiona.
- Bałam się - wyszeptała mu do ucha, nie powstrzymując łez szczęścia spływających po policzkach.
- Skarbie przecież sama powiedziałaś, że to idealne miejsce na piknik - powiedziała uśmiechnięta mama, przytulając się do ojca z dzieckiem na rękach.
- No to ta da - krzyknął Max pokazując koc piknikowy na ziemi - Zrobiliśmy ci małą niespodziankę.
- Dziękuje - wyszeptała wdzięczna dziewczynka.

- Zayn przestań - krzyknęła dziewczyna zanosząc się śmiechem - Umaaaarłam - wysapała kładąc się na podłodze pozwalając palcom chłopaka nadal łaskotać ją w boki.
- A ja widzę, że jeszcze żyjesz - zaśmiał się dziobiąc ją palcem w brzuch.
- Nie ja już umaaarłam - wysapała ze śmiechem.
- To jest tylko jeden sposób przywrócenia cię ponownie do życia.
- nieee tylko nie łaskotki - krzyknęła zakrywając rękami brzuch.
- Nie łaskotki - zgodził się chłopak pochylając się lekko tak że teraz stykali się nosami - Coś milszego - z uśmiechem złożył na jej ustach delikatnego całusa, który zaraz zmienił się w bardziej namiętnego.
- Hmmm wolę tą opcję - wysapała dziewczyna przerywając tym samym czułą pieszczotę.
- Ja też - odparł chłopak przytulając ciało ukochanej do siebie.


- Kochałam cię Zayn - powiedziała dziewczyna przez sen - I nadal kocham - wyszeptała nieświadoma tego, że chłopak, który tulił jej ciało do siebie nie spał i wszystko słyszał. Teraz z uśmiechem na ustach przytulił ją mocniej do siebie i najciszej jak mógł szepnął jej do ucha tylko trzy słowa.
- Kocham cię Summer.

czwartek, 9 stycznia 2014

Akt 1 Scena 6

Siedząc w kuchni, oparła głowę o ziemny blat i pozwalała łzom swobodnie spływać.
- Maleństwo ty moje - szepnęła blondynka i zaczęła głaskać przyjaciółkę, po głowie dla uspokojenia - No już nie płacz.
- Ale się nie da - wysapała brunetka i nadal płacząc zaczęła walić głową o stół.
- No tak to nigdy nie przestaną lecieć - zaśmiała się Louise i przytuliła przyjaciółkę do siebie. Niestety tę cudowną chwilę przerwało pukanie do drzwi. Zdezorientowana blondynka, spojrzała w ciemne oczy przyjaciółki - Czy to może? - nie chciała kończyć pytania, ponieważ wiedziała, że to mogłoby tylko pogorszyć stan psychiczny nastolatki.
- Nie - powiedziała pewnie i ponownie położyła się na stole - To nie on, więc idź otworzyć - wyszeptała i przygryzając wargę próbowała pozbyć się niechcianych słonych kropelek z oczu.
- Jasne - całując ją delikatnie w czoło, jak promyk światła blondyneczka pobiegła otworzyć drzwi. Ciemnowłosa dziewczyna czując nieprzyjemną suchość w gardle, szybko podeszła do szafki i wyjmując z niej przezroczystą szklankę, nalała do niej odrobinę zimnej wody z lodówki. Widząc jednak gości Louise, szybko odwróciła się do nich plecami i przepraszając wbiegła na górę. Tego już się nie spodziewała, że do domu jej przyjaciółki w gościnę przyjdzie Eleanor z Louisem oraz z Niallem i Zaynem z One Direction. Chwytając spazmatycznie powietrze do płuc, położyła się na łóżku i zamykając oczy próbowała pozbyć się niechcianych wspomnień, które od pewnego czasu zalewały ją falą.

- Max! Max patrz jaka śliczna - około 6-letnia dziewczyna z zachwytem otworzyła rączki i pokazała starszemu bratu, swój skarb znaleziony na plaży. Małą muszelkę w kolorze złoto-perłowym.
- Śliczna Sammy - powiedział zauroczony w muszelce chłopczyk - Na pewno przyniesie ci szczęście - dodał z uśmiechem.
- Szczęście już mam - powiedziała z uśmiechem i złapała brata za dłoń, po czym położyła na niej swój skarb - Ale tobie może się jeszcze przydać- zarumieniona odbiegła w stronę brzegu morza.
- Dziękuje - wyszeptał chłopczyk ze łzami radości w oczach - To wiele dla mnie znaczy siostrzyczko....

- Summer do mnie! - słysząc ten tubalny głos tylko skuliłam się bardziej na łóżku i ściskając w ręce małą czarno-różową muszelkę starałam się być niewidoczna - Jak cię wołam masz przychodzić - Otwierając ze strachem oczy, zauważyłam, że jeden z pielęgniarzy stoi przy moim łóżku i dokładnie mi się przygląda.
- Dobrze - wyszeptałam tylko i zamknęłam ponownie oczy. Słysząc jednak zgrzyt zamka w drzwiach otworzyłam je szeroko. Patrząc jak mężczyzna przybliża się do mnie, starałam się wcisnąć w kąt.
- Nie uciekniesz przed tym Kotku - wysyczał i chwytając mnie za brodę, wymusił na moich wargach pocałunek  - To teraz trochę się zabawimy - kładąc się obok mnie na łóżku położył jedną dłoń, na moje biodro, a drugą zaczął pieścić moją pierś - Na pewno ci się spodoba - wymruczał zamykając moje usta pocałunkiem. Nie mając już na nic siły, mogłam tylko zamknąć oczy i udawać, że to zły sen.

- Summer ktoś do ciebie - słysząc pukanie do drzwi szybko otworzyłam oczy i otarłam załzawione policzki.
- Nie mam ochoty na gości - krzyknęłam otulając się kołdrą.
- Ale on nalega - powiedziała błagalnie przyjaciółka.
- Dobrze niech wejdzie - zgodziłam się i ze strachem czekałam, aż tajemniczy gość wejdzie do środka. Cała drżąc obserwowała każdy ruch drzwi, które powoli się otwierały. Kiedy otworzyły się do końca, ukazując sylwetkę mojego gościa, otworzyłam ze zdziwienia szeroko usta.
- To ty? - wyszeptałam zamykając oczy.
- Tak to ja - wychrypiał i spojrzał na mnie, po czym usiadł na moim łóżku - Musimy pogadać i to poważnie Summer.
- Ale o co ci chodzi...................

+-+-+-+-+-+-+
Mam małą zagadkę dla was: A więc kim jest według was tajemniczy gość Summer? => Odpowiedzi proszę pisać w komentarzach ;)

Obserwatorzy