czwartek, 31 października 2013

Akt 1 Scena 1

- Summer podnieś tą swoją seksi dupencję i chodź - po raz kolejny usłyszałam nawołujący mnie głos przyjaciółki.
- Popierdoliło? - zapytałam siedząc dalej na kanapie i zajadając popcorn oglądałam jakieś durne melodramaty.
- No chodź, zobacz jak tu pięknie - oho druga się dołączyła - Bo zabiorę ci wszystkie lizaki - zagroziła mi Eleanor.
- A chuj ci w dupę, nie wiesz gdzie są - powiedziałam z uśmiechem, po czym wsadziłam garść popcornu do buzi.
- Mówisz o tych w walizce pod podszewką - powiedziała triumfalnie wychylając głowę zza framugi drzwi balkonowych.
- Zapierdole - krzyknęłam plując naokoło popcornem i z okrzykiem godnym barbarzyńcy rzuciłam się w stronę hotelowej sypialni w celu ukrycia moich chupa-chupsów przed tą wiedźmą.
- To jak idziesz do nas.
- Zaraz - warknęłam, po czym wkładając do każdej kieszeni po 5 lizaków, ruszyłam w stronę dziewczyn. Stając przy barierce spojrzałam w stronę widoków rozciągających się przed nami. Hmm nie ma to jak słonko, plaża i piękne widoki. A takie atrakcje tylko na Greckiej wyspie Kreta. Zamykając oczy, pozwalałam oceanicznej mgiełce dmuchać na moją twarz.
- Wiedziałam, że tu znormalnieje - zaśmiała się Louise do Eleanor, za co dostała ode mnie w tył głowy.
- Słyszę cię - powiedziałam z uśmiechem, po czym otworzyłam oczy - To co laski gotowe na wyrywanie obleśnych Greków.
- Chyba pięknych - powiedziała Lou.
- Oni tacy piękni jak Trolle w bajkach - powiedziałam i posyłając jej szeroki uśmiech weszłam do pokoju, aby zabrać naszykowaną wcześniej torebkę.
- Ja tam już mam mojego boga - zaśmiała się El, po czym zabierając torebkę i ubierając buty czekała na nas przy drzwiach. - Idziecie.
- Tak, tak - zaśmiałam się.
- Z czego się śmiejesz? - zapytała zdezorientowana Lou.
- Właśnie sobie wyobraziłam jak pierdolnęłaś w tych butach, a obleśny grek po 70 pomaga ci wstać, a potem całowanko i ruchanko. - powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech, na co Elka zaczęła się brechtać.
- Spieprzaj - powiedziała obrażona blondynka - Ten grek będzie piękny i młody.
- Chyba pizdowaty i podstarzały.
- Idź na wróżkę, ups nie nadajesz się - warknęła zła blondynka, po czym wymijając Calder wyszła z pokoju.
- No nie gniewaj się Skarbek noooo - krzyknęłam za nią, na co ona zareagowała odwróceniem się do mnie i pokazaniem środkowego palca - Też cię kocham - krzyknęłam z uśmiechem.
- Debilka - krzyknęłam tylko, po czym stając pod ścianą zaczekała na nas.
- No to lecimy - krzyknęła Elka, po czym zataczając się z nadmiaru hormonu szczęścia wyszłyśmy z hotelu.
- Gdzie najpierw? - zapytałam siłując się z otwarciem lizaka.
- Na rynek po pamiątki. - odpowiedziały tamte debilki razem.
- Okej - mruknęłam - No co za cholerstwo nooo - krzyknęłam zła i już miałam wyrzucić lizaka kiedy on magicznie się otworzył - Ha wiedziałam, że wystarczy ładnie poprosić. - z miną zwycięzcy zaczęłam go jeść - No to idziemy bo nam wszystko wykupią. - krzyknęłam po czym zaczęłam iść przed siebie.
- Ymm Summer nie ten kierunek - powiedziała zawstydzona Eleanor pokazują ręką stronę gdzie mamy iść.
- Phii przecież wiedziałam. - powiedziałam jak gdyby nigdy nic i ruszyłam już w dobrym kierunku.
***
- O kurwa ja pierdole moje nogi - krzyknęłam, po czym nie zdejmując butów rzuciłam się na kanapę.
- Moje też - mruknęła El i ułożyła się koło mnie. Zaraz doczłapała do nas Louise.
- Chyba narobiłam sobie odcisków - powiedziała, po czym rzucając buty w kąt siadła na ziemi.
- Szkoda, że się jednak nie wypierdoliłaś, śmiechu chociaż by było trochę - powiedziałam po czym przymknęłam oczy.
- A weź zamilcz istoto nieczysta.
- Yhym - mruknęłam sennie i już prawie usypiałam kiedy zadzwonił mój telefon. - Co do kurwy nędzy jest?
- Mama dzwoni - zanuciły dziewczyny.
- Aha już bo - wyginając się w łuk, wyciągnęłam telefon ze spodenek i spojrzałam na wyświetlacz - A nie jednak to ona - powiedziałam niezadowolona, po czym przybierając słodziakowaty ton odebrałam.
~Co cię nakłoniło kochana mamusiu aby zadzwonić do mojej zacnej rozmowy.
~Kiedy wracasz do Menchesteru?
~Za rok może dwa - powiedziałam oglądając z ciekawością paznokcie.
~A tak na serio.
~Chyba za tydzień.
~A to dobrze.
~Niby czemu.
~Bo wtedy twój brat przyjeżdża.
~Ja pierdole kurwa mać weź mi tu nie żartuj - powiedziałam, po czym rozłączyłam się.
- Co chciała?
- Umaniło jej się coś, że mój brat przyjeżdża za tydzień do domu - powiedziałam wzruszając ramionami i jak gdyby nigdy nic włączyłam telewizor. 

niedziela, 27 października 2013

Przedstawienie czas zacząć.....

2010 rok....
- Jak się nazywasz?
- Summer....Summer Jackson.
- Cześć Summer - rozległ się chórek głosów.
- Co cię do nas sprowadza?
- Jestem uzależniona.
- Jak każdy z nas tutaj. A konkretnie.
- Jestem nerwowa, nie pohamowana, wybucham gniewem - powiedziała nastolatka patrząc na świat czarnymi rozbieganymi oczami - Od rozwodu rodziców jestem uzależniona od papierosów.
- Jeszcze coś?
- Tak - odpowiedziała dziewczyna patrząc na krąg osób - Od kilku miesięcy tnę się.
- Czemu to robisz?
- Ponieważ nie umiem pogodzić się z myślą, że mój starszy brat już mnie nie ochroni.
- umarł?
- Nie został członkiem Brytyjsko-Irlandzkiego boysbandu.
- My ci pomożemy z tego wyjść.....................

Marionetki

Summer Jewel Jackson (ur. 07.12.1994 r.) - Co tu dużo o mnie mówić. Dziewczyna z problemami i to nie małymi. Nazwisko odziedziczyłam po matce, bo ojca po rozwodzie i po tym jak wysłał mnie na leczenie, nie chcę znać. Spokojna (czasami), zdrowo pierdolnięta, wredna, chamska czasami miła i sympatyczna a także umiejąca dowalić. Ta da to cała ja. 
Louise Charlotte Marco (ur. 07.12.1994 r.) - Moja bliźniaczka odnaleziona po latach. Hahahha dobre sobie. Różnica czasu między nami wynosi 2 godziny, ale adres urodzenia nie ten sam :P.  To moja BFF, mieszkamy razem w pokoju w akademiku. Dzięki mnie zeszła na psy. Żarcik. Tak samo jak ja zdrowo pierdolnięta, wiecznie uśmiechnięta.
Eleanor Calder (16.07.1992 r.) - Moja druga BFF. W naszej paczce ma rolę starszej siostry. Kochana, miła i równie pierdolnięta jak my dziewczyna. Niby studentka. Aha bo my nie znamy studentów :P. Mogę zawsze na nią liczyć, znam ją prawie od dziecka. Prawie bo poznałam ją jak miałam 13 lat. 
ONE DIRECTION - Piękni i boscy chłopcy lecz nie rajdowcy. Tia tia niby przystojni niby zajebiści, ale nie dla mnie. Jeden z nich jest chłopakiem Elki, oj szkoda mi dziewczyny. Zostawię ich bez komentarza.
oraz THE WANTED - kolejni udani. Proszę zabierzcie ich ryjki bo mi nie dobrze. O dziękuje kochanie. Nie jednak nie zabrałeś. No wiesz co foch forever. Dobra niech ci będzie. A więc uwaga uwaga zostawię to BEZ KOMENTARZA. 

Epilog

4 LATA PÓŹNIEJ
- I już nic nas nie rozłączy - odezwała się szczęśliwa kobieta, trzymając ukochanego za rękę.
- I już nic nas nie rozłączy - powtórzył młody mężczyzna........................ Budząc się otarłam spływające łzy z policzków. Siadając na łóżku zaczęłam rozglądać się dookoła, ale po moim mężu ślad zaginął. Pozostało tylko wgniecenie w poduszce. Zdezorientowana podniosłam się spod ciepłej pierzynki i zakładając szlafrok poszłam szukać mężczyzny mojego życia. Najpierw zajrzałam do pokoju Melody niestety nie zastałam tam go, w pokoju Marco też go nie było. Zachodząc do pokoju 3 letniej Sue i 2 letniego Jacka, zobaczyłam mojego męża śpiącego na fotelu pomiędzy łóżkami z książką na kolanach. Uśmiechnięta podeszłam do niego powoli i całując delikatnie w usta, obudziłam go.
- Co się stało? - zapytał zaspany.
- Chodź spać - szepnęłam z uśmiechem łapiąc go za rękę.
- Tak, tak - odpowiedział wstając. Trzymając się za ręce poszliśmy do naszej sypialni. Kładąc się do łóżka usłyszałam jego cichutki szept.
- Kocham cię Rose i każdego dnia dziękuje Bogu za ciebie - po czym pocałował mnie delikatnie w usta.
- Ja ciebie też Zayn - szepnęłam i przytuliwszy się do jego ciepłego ciała zamknęłam oczy zasypiając. 

THE END!!!!!

DZIĘKUJE WSZYSTKIM ZA CZYTANIE TEGO OPOWIADANIA A TERAZ CO KOLEJNE?? 

Obserwatorzy