niedziela, 31 sierpnia 2014

{06} "Don't stop"

Leżąc na plecach z otępieniem wpatrywałam się w sufit, który za biały to już nie był. W rogu nawet zauważyłam pajęczynę. Podkładając rękę pod głowę, zrobiłam lekki dzióbek i próbowałam wyzbyć się z pamięci snu, który przyśnił mi się w nocy. A mianowicie ja i Luke Brooks się całowaliśmy.....No chyba nie. Robiąc zniesmaczoną minę, przeciągnęłam się po czym stawiając stopy na zimnej podłodze wzięłam przygotowany wczoraj wieczorem zestaw i ruszyłam do łazienki. Zapalając w toalecie światło, zamknęłam drzwi i rozbierając się do naga weszłam pod prysznic. Włączając w środku radio, włączyłam strumienie wody i nucąc piosenki pod nosem namydliłam nagie ciało balsamem pod prysznic. Słysząc w radio swoją ulubioną piosenkę australijskiego zespołu 5 Second of Summer "Don't stop" pisnęłam głośno i pogłaśniając muzykę, zaczęłam głośno śpiewać do butelki szamponu. Przerywając na moment aby zaczerpnąć oddech, usłyszałam dziwny odgłos jakby ktoś majstrował przy zamku. Marszcząc brwi, wyłączyłam wodę i w ostatniej chwili przykryłam ciało ręcznikiem, ponieważ zaraz do łazienki wpadły bliźniaki Brooks.
- Nagiej dziewczyny nie widzieliście? - zapytałam unosząc brew do góry i zawiązując supeł na piersi wyszłam spod prysznica.
- Myśleliśmy, że to Beau - wymamrotał czerwony Jai, odwracając ode mnie wzrok.
- Upsi pomyłka - przewracając oczami stanęłam przed lustrem i wyjmując z kosmetyczki szczotkę, zaczęłam rozczesywać nią mokre włosy.
- To my może ten teges no już wyjdziemy - wymamrotał Jai wychodząc z łazienki - Luke idziesz? - wyciągając brata z łazienki zamknął za sobą drzwi.
- Dzieci buszu - skomentowałam sytuację i zamykając ponownie drzwi na zamek, wzięłam się za wycieranie mokrego ciała ręcznikiem. Kiedy było już w 99 procentach suche wzięłam z kupki ubrań świeżą bieliznę i nałożyłam ją na siebie. 
- Przepraszam to ponownie ja - widząc za sobą Luke'a krzyknęłam głośno i odruchowo kopnęłam go w jądra. - Ała za co - pisnął zdezorientowany łapiąc się za krocze.
- jak ty tu wlazłeś ? - zapytałam się zakładając na siebie szybko koszulkę.
- Wytrych - wyciągnął dumny w moja stronę kawałek drucika.
- Frajer - przewracając oczami odwróciłam się ponownie do lustra, kiedy zorientowałam się, że chłopak nadal nie powiedział po co tu przyszedł - A tak poza tym po co tu wszedłeś? - zapytałam spokojnie patrząc na niego z chęcią mordu w oczach.
- Przyszedłem po gumę do włosów i lakier - wymamrotał rozcierając dłonią bolesne miejsce.
- Nie mogłeś zaczekać? - zapytałam podając mu rzeczy, po które przyszedł.
- A poza tym masz cudowne ciało - wymamrotał i uciekł szybko z łazienki zanim zdążyłam zareagować.
- Podglądacz - krzyknęłam za nim i zamykając drzwi, wciągnęłam na siebie szybko niebieskie spodnie typu rurki i białe skarpet. Włosy podsuszyłam jedynie suszarką i pozostawiając je w swoim naturalnym stanie (czyt. loczki nie zawsze są fajne, wierzcie mi na słowo, ale dzisiaj mogą być) założyłam na głowę niebieską czapkę (Klik). Przed wyjściem z łazienki upewniłam się, że zostawiłam po sobie porządek po czym zgaszając światło i zamykając drzwi zeszłam po schodach na dół do kuchni gdzie nikogo jeszcze nie było. Wzruszając ramionami wstawiłam cały czajnik wody na herbatę po czym wyciągając chleb z chlebaka, rozłożyłam kromki na blaszce od piekarnika. Sięgając do lodówki po szynkę i ser rozłożyłam je na chlebie i odkładając nadmiar na talerzyk wstawiłam blachę z kanapkami na 5 minut do piekarnika. Kiedy tylko ser się roztopił wyciągnęłam ciepłe i chrupiące "tosty" z kuchenki i przenosząc ciepłe kanapki na talerz postawiłam je na stole tuż obok dzbanka z herbatą i butelki ketchupu. 
- Smacznego - powiedziałam sama do siebie siadając na jednym z krzeseł ustawionych przy stole. Nalewając sobie herbaty do kubka, wsypałam do niej trzy łyżeczki cukru i biorąc jedną z kanapek zaczęłam ją powoli jeść.
~Lilie~
Wkładając na tyłek niebieską spódnicę ze zmarszczonym nosem zaczęłam wpychać za pasek białą koszulkę, którą miałam na sobie. Przewracając oczami schyliłam się, aby podnieść spod łóżka jeden z niebieskich litów który przypadkowo spadł mi na podłogę. (klik)
- Umm jakie widoki - słysząc głos Beau wyprostowałam się szybko co nie było za dobrym pomysłem, ponieważ walnęłam głową o łóżko.
- Oo jakie brzydkie widoki - sparodiowałam go grożąc mu butem - Ale zaraz to się zmieni jak but poleci w czyjąś stronę.
- Okres masz? - zapytał ze śmiechem brunet opierając się ramieniem o framugę drzwi.
- Nie, ale ty zaraz możesz mieć - zamachnąwszy się rzuciłam w chłopaka butem, który nie doleciał jednak do celu bo chłopak szybko zamknął drzwi od mojej sypialni i but odbijając się od drewna wrócił w moją stronę i walnął mnie w brzuch.
- Ałć - pisnęłam łapiąc się za bolące miejsce.
- Żyjesz? - słysząc śmiech chłopaka zza drzwi, warknęłam głośno i zakładając buty na nogi wyszłam z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
- Spieprzaj Brooks - warknęłam przechodząc obok chłopaka i schodząc po schodach na dół dopiero teraz zorientowałam się, że zapomniałam szczepić włosy gumką i teraz spływały one prostymi kosmykami w dół. 
Zaciskając ze złości dłonie w pięści weszłam do kuchni gdzie moja jakże uradowana siostrzyczka siedziała przy stole i popijając herbatę z kubka wpatrywała się w telewizor gdzie leciał jakiś dziwny serial.
- Co ty robisz? - zapytałam siadając obok niej i biorąc jedną z kanapek spojrzałam na telewizorek.
- Oglądam "Pamiętniki wampirów" - uśmiechając się szeroko wpatrywała się jak ciele w malowane wrota w jakiegoś mężczyznę bez koszulki. 
- Co robicie? - zapytał Beau i siadając obok mnie oparł policzek na dłoni.
- Sprzedajemy twoją postać na Ebayu - warknęłam do niego.
- Ooo ciekawy pomysł - podrapał się po policzku - że ja nie pomyślałem o tym, kiedy mama oznajmiła, że będę miał braci. 
- Ciota - wywracając oczami wyszłam z kuchni i wychodząc przed dom siadłam na werandzie, gdzie w spokoju dokończyłam jeść.
~Luke~
- Szamoni-Jamoni...Jamoni-Szamoni - słysząc po raz setny powtarzające się nazwiska Daniela i Jamesa, wywróciłem oczy i kierując wściekłe spojrzenie bratu, zacisnąłem dłonie w pięści - Szamoni-Jamoni...Jamoni-Szamoni.
- Kit do okien - krzyknąłem sfrustrowany.
- Co? - budząc się z transu Jai spojrzał na mnie jak na idiotę - Skąd wziąłeś kit do okien?
- Nie wiem - wzruszając ramionami, wziąłem telefon do ręki i zalogowałem się na Twittera.
- Niech ci będzie - wzruszając ramionami, położył się na kanapie i ponownie zaczął powtarzać nazwiska chłopaków.
- Jai a ty co uczysz się nazw Sushi na pamięć? - zapytała Louise wchodząc do pokoju i omiatając go wzrokiem spojrzała z uniesioną brwią do góry na mojego brata. Nie wiem czemu, ale lubiłem jak robiła tą swoją minę typu: Czyś ty ocipiał kompletnie. Oczarowała mnie, jak cała postać dziewczyny. Ale najbardziej jej oczy. Kurwa Brooksy o czym ty pieprzysz?? Hmm dobre pytanie.
- Co? - budząc się z transu brat spojrzał na dziewczynę.
- Sushi ćwiczysz? 
- Można tak to określić - patrząc na nią jak na jakiś pomnik walnął się z otwartej dłoni w czoło i pospiesznie wyciągnął telefon z kieszeni.
- Zapomniałeś sweet foci strzelić - powiedziała Lou udając smutek - To naprawdę przykre - wycierając niewidzialną łzę, wepchnęła swój kształtny tyłeczek na sofę tuż obok mnie.
- Gorzej - Jai z przerażeniem spojrzał na mnie - Zapomniałem zadzwonić do Ari  -wymamrotał cicho.
- Już dzwonię po karetkę - zaśmiałem się i rozsiadając się wygodniej na kanapie spojrzałem na brata - Na co czekasz dzwoń - krzyknąłem  pospieszając tego tłumoka do jakiejkolwiek czynności. 

środa, 27 sierpnia 2014

{05} Serio Bitches??

~Liliana~
- Gotowa? - zapytałam siostry, która znajdowała się w drugiej kabinie w toalecie.
- Gotowa - słysząc jej radosny głos, na 3 otworzyłyśmy drzwi i zaczęłyśmy śmiać się ze swojego wyglądu.
- Serio Bitches? - zapytałam ze śmiechem dziewczyny, która ubrana była bardzo podobnie do mnie. (Lou , Lilie).
- I znowu zastanawiam się, czy ty mnie nie obserwujesz na jakiejś kamerze czy coś - patrząc na mnie przerażonymi oczami, wyjęłam z torebki gumkę do włosów i zaczęła czesać się w kucyka.
- Wiesz, że takie coś też mi przeszło przez myśl - wyciągając swoją gumkę do włosów, związałam niesforne kosmyki w koka.
- Zdecydowanie coś jest na rzeczy - potwierdziła dziewczyna, opierając się o umywalki.
- Długo jeszcze? - słysząc jęki znudzonych chłopaków, uśmiechnęłyśmy się do siebie szeroko i przybijając sobie piątkę wyszłyśmy z łazienki.
- Baaardzo długo - oznajmiłam im i widząc ich przerażone miny zaśmiałam się cicho.
- Mówiłem, że to zła istota - mruknął cicho jeden bliźniak do drugiego. Nadal ich nie rozpoznaje, dla mnie są identyczni z wyglądu jak i z charakteru.
- Bo ci wsadzę turbo miotłę w tyłek i polecisz szybko do przodu - warknęłam do nich przechodząc obok.
- Wiedźma - pisnął jeden z nich uciekając do Jamesa, idącego z tyłu wraz z Nashem i Skipem jak dobrze pamiętam. 
- Krasnal - przewracając oczami podeszłam do Beau, który zawzięcie dyskutował o czymś z Louise.
- No chyba cię pojebało - krzyknęłam nagle dziewczyna, wyrzucając ręce do góry w geście frustracji - Nie będę szła przez galerię z tym dupkiem za rękę i udawała, że jestem na niego napalona.
- Moim zdaniem zrobisz to - uśmiechając się szeroko, chłopak objął ją ramieniem - Inaczej znajdziemy ci gorsze zadanie na przykład czyszczenie toalety po koncercie jelitowym Daniela.
- To już wolę udawać napaloną na Luke'a - krzyknęła szybko przerażona dziewczyna, na co ja cicho zachichotałam.
- A ty ślicznotko się nie śmiej, bo ty masz specjalne zadanie - uśmiechając się szeroko Beau podszedł do mnie.
- Mam udawać, że nie istniejesz nie to norma - puszczając mu oczko, założyłam ręce na klatce piersiowej.
- Ja i ty - pokazał palcem najpierw na siebie potem na mnie - Zrobimy Food Challenge - klaszcząc w ręce zaczął podskakiwać w dół i w górę jak niedorobiona chirliderka z chorobą sierocą - Czemu się nie cieszysz wraz ze mną.
- Czy ty przypadkiem gejem nie jesteś? - zapytałam unosząc brew do góry, za co zostałam nagrodzona chichotem siostry.
- Mam ci udowodnić, że nie? - zapytał chłopak poważniejąc.
- obejdzie się - kręcąc głową, spojrzałam na bliźniaków - A więc Lou kochanie czas zacząć twój challenge.
- Oj przymknij się - warknęła na mnie siostra i podeszła do chłopaka z przekłutą wargą.
- To jest Luke?  - zapytałam cicho Skipa, który podszedł do nas.
- Tak, a Jai to ten drugi - potwierdził chłopak, pokazując mi palcem drugiego bliźniaka.
- Dzięki - uśmiechając się do niego, wyjęłam z torby kamerkę - A więc show czas zacząć.

- Lou złap go za rękę - krzyknęłam do dziewczyny, która szła niepewnie obok Luke'a.
- Sama się złap - odkrzyknęła zła, ale posłusznie chwyciła chłopaka za rękę.
- Oby tak dalej - krzyknęłam, do niej za co nagrodziła mnie wystawieniem środkowego palca w moją stronę.
~Louise~
Łapiąc niepewnie rękę Luke'a poczułam przyjemne ciepło i tak jakby delikatne kopnięcie prądem.
- Nie będzie tak źle - szepnął w moją stronę chłopak, przeplatając swoje palce z moimi. Kurczę teraz naprawdę wyglądaliśmy jak para. Zabije Beau!!
- Bo nie doszliśmy jeszcze do setna naszej misji - kręcąc chwilę głową spojrzałam na chłopaka - Gotowy?
- Jeśli i ty jesteś gotowa - odpowiedział patrząc mi prosto w oczy, przez co mój żołądek zamienił się w jakiś supeł.
- No to lecimy z tym koksem - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego i przytulając się do jego boku, zaczęłam sunąć dłonią w górę i w dół po jego brzuchu - Jesteś taki seksowny, że mam ochotę zedrzeć z ciebie te ciuchy - mruknęłam, udając jak najlepiej umiałam głos napalonej na seks dziewczyny.
- Na co czekasz? - krzyknął chłopak stając na środku galerii i rozkładając ręce spojrzał na mnie z pożądaniem - Jestem cały twój.
- Och kochanie - pisnęłam przytulając się do niego mocno.
- Przepraszam to jest miejsce publiczne, a nie jakiś burdel - słysząc uwagę starszej kobiety, uśmiechnęliśmy się do siebie i zaczęliśmy biec w stronę drugiego końca galerii.
- Gotowa na kolejną scenkę? - zapytał ze śmiechem Luke wskazując głową na kanapę.
- Coś sugerujesz kochanie - zaśmiałam się i ciągnąc go za koszulkę popchnęłam go na kanapę i siadłam na nim okrakiem. Udając, że go całuję, próbowałam powstrzymać chichot.
- Przepraszam, ale może znajdziecie sobie inne bardziej odosobnione miejsce? - zapytał jakiś mężczyzna, który przystając spojrzał na nas obrzydzony - Sugerowałbym sypialnię - dodał odchodząc.
- Oh kochanie dlaczego oni nas nie rozumieją? - krzyknęłam sfrustrowana.
- Idziemy - powiedział dumnie Luke i biorąc mnie za rękę zaciągnął mnie do jakiegoś sklepu gdzie weszliśmy razem do przymierzalni - Opleć mnie nogami w pasie - poinstruował mnie, po czym podniósł mnie lekko do góry, jakbym była piórkiem. Zaplatając nogi na jego biodrach, poczułam dziwną twardość w jego spodniach. Czy mi się wydaje czy....? Nie to niemożliwe...A może?
- I co teraz - zapytałam cicho, w jego koszulkę.
- Teraz udawaj jakbyś miała najlepszy orgazm na świecie - przygryzając nerwowo wargę, zaczęłam cicho jęczeć, za co chłopak mi pogratulował i zaczął sam wydawać dziwne dźwięki 
- Przepraszam - słysząc pukanie do przymierzalni, przygryźliśmy wargi, aby nie wydobył się z nich śmiech.
- Dalej Luke już prawie - krzyknęłam nagle, na co Lukey cicho zachichotał.
- Proszę przerwać stosunek i wyjść stamtąd to przymierzalnia, a nie kącik miłości - wrzasnął jakiś wkurzony głos.
- Oooo taaaaaaaak - krzyknęłam głośno odchylając głowę do tyłu.
- Szybka jest - szepnął głos zza drzwi, wywołując napad śmiechu u nas. Luke otworzył drzwi i spojrzał na ochroniarza, który z rumieńcami przyglądał się nam - Chociaż dobry jest w te klocki? - zapytał nagle.
- Wspaniały - wymamrotałam przygryzając wargę.
- Idźcie już dzieciaki - powiedział tylko nerwowo patrząc na swoje krocze....WTF? 

~Liliana~
Wyłączając kamerkę, czekałam na naszą zakochaną parkę, która roześmiana podbiegła do mnie.
- Seks w przymierzalni? - zapytał zdziwiony Skip - Lepiej bym nie wymyślił - śmiejąc się zaczęli przybijać sobie piątkę.
- Typowy facet - wymamrotała moja siostra z lekkim rumieńcem na twarzy - To co zwijamy się do domu i kręcimy challenge Lilie i Beau?
- Musisz przypominać? - zapytałam zdenerwowana.
- Od tego jestem - wystawiając mi język, odeszła w stronę bliźniaków z którymi po chwili zaczęła się z czegoś śmiać.
- Sprzedawczyk - szepnęłam za nią i idąc za chłopakami, zastanawiałam się co też ten pomiot szatana wymyślił.

- Gotowa? - zapytał roześmiany Beau, zakrywając mi oczy czarną opaską na oczy.
- Ni w chuj - krzyknęłam do niego, odsuwając się lekko - Boję się ciebie.
- I powinnaś - zaśmiał się, po czym usłyszałam dźwięk rozrywanego opakowania - Czas na rzecz numer 1, otwórz buzię.
- Nie - kręcąc głową próbowałam nie pozwolić aby łyżka dotknęła moich ust.
- Zaufaj mi - powiedział chłopak i łapiąc mnie za brodę bardzo powoli włożył mi do ust łyżkę z czymś sypkim i czekoladowym.
- Kakao - krzyknęłam szczęśliwa.
- Brawo - klasnął w dłonie - Jak widać nie było tak strasznie, więc teraz czas na rzecz numer 2.
- Pewny jesteś.. - nie dokończyłam słowa, ponieważ chłopak podstępem wsadził mi do buzi łyżkę z czymś ostrym i ohydnym - plując tym, zaczęłam pocierać język dłonią.
- Co ty mi dałeś Chili? - zapytałam piskliwie.
- Nie  - powiedział z siebie dumny - Jedynie najostrzejszy sos świata - śmiejąc się, walnął mnie niechcący kolanem w udo.
- Pajac - krzyżując ręce na piersi czekałam na ostatnią rzecz do zjedzenia - I dawaj szybciej to swoje 3 danie dnia.
- A proszę ja cię bardzo - śmiejąc się wepchnął mi do buzi coś chrupiącego i przepysznego.
- Co to? - zapytałam przeżuwając dokładnie kawałek który miałam w ustach.
- Burito - krzyknął zadowolony z siebie.
- Pycha - stwierdziłam jedynie zdejmując opaskę z oczu - Ale za to teraz moja kolej - uśmiechając się do niego szeroko, podałam mu opaskę.
- Nie otrujesz mnie? - zapytał unosząc brew do góry.
- Postaram się - wystawiając mu język, czekałam aż założy opaskę na oczy - A więc rzecz numer 1 - wyciągając z opakowania mambę malinową, bardzo powoli obrałam ją z papierka i rozkazałam chłopakowi otworzyć usta, gdzie włożyłam mu gumę.
- Hmm słodkie - powiedział zaskoczony.
- Prawda, że pycha? - zapytałam rozpakowując gumę dla siebie.
- Nawet - przytaknął - Ale miejmy to już z głowy dawaj dwójkę.
- Chcesz masz- wzruszając ramionami wlałam na łyżkę trochę soku pomidorowego i przystawiłam ją do twarzy chłopaka.
- Serio sok pomidorowy? - zapytał z prychnięciem - Stać cię na więcej - ściągając opaskę z oczu, posłał mi dziwne spojrzenie, którego nie umiałam rozszyfrować.
- Koniec na dzisiaj? - zapytałam wstając szybko z kanapy i uciekałam do siebie do pokoju. 

wtorek, 26 sierpnia 2014

The Versatile Blogger Award

Woooow ;) Zostałam nominowana do nagrody The Versatile Blogger Award ;) Moja reakcja była bardzo jasna : What the Hell it's going on here? Haha Dobra przechodzę do tej poważnej części :P

Co należy zrobić będąc nominowanym:
1. Podziękuj osobie, która cię nominowała:
A więc bardzo, bardzo dziękuję Brooks x Love you xx
2. Pokaż nagrodę The Versatile Blooger Award na swoim blogu:
Ta da 
3. Ujawnij 7 faktów o sobie:
1. Mam bardzo duże rodzeństwo, wiem co mówię 5 sióstr i 3 braci to ogrom :P
2. Moja rodzina twierdzi, że jestem największym mieszańcem z rodzeństwa 
3. Na chrzcie dali mi imię Marta oraz takie jakieś drugie, którego nie ujawnię, ale wszyscy bliscy znajomi i tak nazywają mnie po prostu Jewel albo JJ
4. Jestem typem osoby, która bez muzyki nie umie żyć ^^ Nie ograniczam się jednak tylko do jednego gatunku, słucham wszystkiego oprócz wielkiej zagłady ludzkości Disco Polo
5. Aktualnie moje ścieżki prowadzą mnie do drugiej klasy technikum, co będzie dalej się zobaczy ;P
6. Jestem uzależniona od czekolady *.* Najbardziej od mleka czekoladowego, na które niestety jestem uczulona (uczulenie na laktozę to jedna wielka masakra:P), ale się tym nie przejmuję przez co później wszystko mnie swędzi haha
7. I ostatni punkt...Hmmm co by tu jeszcze powiedzieć.... Ooo już wiem, jestem typem marzycielki i optymistki, moja szklanka wiecznie jest do połowy pełna więc można powiedzieć, że jestem osobą która żyje pozytywnie i patrzy na świat przez różowe okulary :P
4. Nominuj 7 lub więcej blogów:
Kurczę jak ja mam problem z wymienieniem jednego to co dopiero 7 O.o
A więc zrobimy inaczej, nominuję wszystkich którzy przeczytają tę notkę :P, pozostawcie w komentarzu adresy blogów na które wstawiliście tą nagrodę, a wstawię link tutaj :* 

KOCHAM WAS BARDZO :* Pozdrawiam i ślę mocnego tulaska
Jewelka <3

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

{04} Jasna dupa...

Chodząc pomiędzy półkami sklepu, co raz wrzucałam coś do pełnego już koszyka.
- ORIENT! - słysząc krzyki, zdezorientowana odwróciłam się do tyłu i dostałam prosto w czoło z gumowej piłeczki, która spowodowała, że upadłam na ziemię - Jasna dupa - krzyknął ponownie czyjś głos. Nie orientując się nadal co stało się przed chwilą, spojrzałam zamglonym wzrokiem przed siebie.
- Czy ja mam zwidy czy widzę Anioła przed sobą? - zapytałam łapiąc się za bolące czoło - A nie to tylko Luke Brooks - powoli wstałam z ziemi i za chwilę znów bym na nią wróciła gdyby Brooksy nie złapał mnie w ostatniej chwili.
- Nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony.
- Jak mnie to pytanie wkurza - oznajmiłam wyrywając się z ramion chłopaka - Przed chwilą dostałam z czegoś w czoło, a ty wyskakujesz z pytaniem czy nic mi nie jest - mierząc go wzrokiem podeszłam do kosza i zaczęłam go pchać w stronę kasy.
- Przepraszam - krzyknął chłopak za mną, ale zamilkł jak zobaczył mrożące spojrzenie które mu posłałam. 
- Może pójdę po jakieś tampony albo coś - powiedział zmieszany Jai stając obok mnie.
- Po co ci? - zapytałam unosząc brew do góry, czego od razu zaczęłam żałować ponieważ opuchnięte czoło dało o sobie znać. 
- Bo chyba tu komuś okres się zbliża - zaśmiał się i zręcznie odskoczył jak zamachnęłam się by walnąć go w ramię.
- Uważaj bo tobie wsadzę coś w - nie dokończyłam zdania, ale palcem wskazałam na dolne partię ciała.
- Luke pomóż - pisnął chłopak uciekając do brata.
- Ciota - kręcąc głową, wypakowałam zakupy na taśmę i podeszłam do kasy.
- Dzień dobry - znudzona dziewczyna nawet nie podniosła głowy jak się witała.
- Dzień dobry - odpowiedziałam z sarkazmem, pakując zeskanowane zakupy do toreb.
- Razem będzie 94 dolary australijskie.
- No chyba nie amerykańskie - parsknęłam pod nosem i przywołałam ręką Luke'a do siebie.
- Co chcesz zła istoto? - patrzył na mnie jakbym zaraz miała go zabić, albo zjeść żywce.
- Zapłać za zakupy dobra duszyczko - uśmiechając się uroczo, wzięłam dwie z czterech toreb i wyszłam przed sklep, gdzie przy budynku stał Jai i rozmawiał z kimś przez telefon. Podchodząc do niego, chcąc czy nie musiałam podsłuchać urywek jego rozmowy.
- Jak tak uważasz to nie mamy o czym rozmawiać - powiedział zdenerwowany i zabierając telefon on ucha włączył czerwoną słuchawkę.
- Kłopoty w raju? - zapytałam patrząc w jego oczy, w których zaczęły zbierać się łzy.
- Nic poważnego - powiedział kręcąc głową w celu odgonienia łez z oczu - A ty nie oddaj mi tę zakupy - powiedział już z uśmiechem wystawiając dłonie do przodu. Z uśmiechem podałam mu jedną z toreb.
- Coś ty takiego nakupowała? - zapytał zziajany Luke podchodząc do nas z pozostałymi torbami w rękach.
- Nic takiego - odparłam skromnie uśmiechając się szeroko. 
- Jasne, mówiłem już, że to zło wcielona - parsknął starszy z bliźniaków idąc przodem.
- A czy ja już mówiłam, że jesteś frajerem - przedrzeźniając go szłam obok niego, a Jai z drugiej strony.
- Małpa - warknął chłopak.
- Ale za to urocza - wystawiając mu język przyspieszyłam kroku.

- Ojejciu jak tego dużo - krzyknęła zaskoczona Gina na widok zakupów - I to wszystko potrzebne - dodała ze zdziwieniem przeglądając artykuły spożywcze - Żadnego mrożonego żarcia, żadnych chipsów - robiąc wielkie oczy, oparła się o krawędź stołu - Czy to aby na pewno chłopcy robili zakupy? - zapytała nadal w szoku Beau i Nasha, którzy siedzieli przy stole i grali w karty.
- Chyba klon z nimi był - powiedział Nash wskazując mnie głową.
- Oberwiesz za to ropucho - warknęłam w stronę chłopaka, który udał przerażenie.
- Nie boję się ciebie króliczku.
- Ciota - kręcąc głową, zaczęłam pomagać Ginie wkładać jedzenie do szafek.
- Dziękuje za zrobienie zakupów - powiedziała nagle kobieta przytulając mnie lekko.
- To nic takiego - oznajmiłam z uśmiechem - Nabawiłam się tylko małego guza na czole, ale co tam - przypominając sobie sytuację ze sklepu poczułam nagłą chęć mordu na Lukasie Brooksie.
- Właśnie a co ci się stało konkretnie? - zapytała kobieta włączając czajnik elektryczny.
- Chciałam ominąć starszą panią i niechcący potknęłam się i poleciałam na półkę z konserwami - skłamałam nie wiadomo dlaczego chroniąc dupę temu idiocie.
- Może przyłóż lód do tego - powiedziała zmartwiona.
- Nie potrzeba - uśmiechnęłam się lekko i wycierając ręce w ścierkę wyszłam z kuchni i skierowałam się do salonu.

Siedząc pomiędzy gromadą napalonych facetów (Nie chodzi o tych chłopaczków z Janoskians) poczułam się jakbym była małym dzieckiem.
- Nienawidzę was - warknęłam w stronę uśmiechniętej piątki, która z zadowoleniem patrzyła jak z Lilie jesteśmy miażdżone przez czterech mężczyzn o wadze zbliżonej do 150 kg, którzy nie to że byli pulchni to jeszcze pot ściekał po nich strużkami, nie strużki to za mało, to był POTOK.
- Jeszcze tylko jeden przystanek wytrzymacie to - zaśmiał się Skip przybijając piątkę z Jamesem.
- Uznajcie to za chalange - powiedział uśmiechnięty Luke zza kamery, którą trzymał w ręku.
- Zemszczę się - powiedziała groźnie Lilie, krzywiąc się kiedy kropla potu jednego z olbrzymów skapnęła jej na koszulę.
- O nasz przystanek - powiedział uśmiechnięty Beau wychodząc z autobusu razem z chłopakami.
- Dziękuję za jazdę - powiedziałam sztucznie w stronę mężczyzn i jak najszybciej wybiegłam z autobusu i klękając zaczęłam całować ziemię.
- Co ty robisz? - zapytał ze śmiechem James, przekrzywiając lekko głowę.
- Produkuję gówienko w papierku - uśmiechając się szeroko, wstałam z ziemi i podeszłam do chłopaków - Szykujcie się na słodką zemstę - nadal się uśmiechając chwyciłam siostrę za rękę i ruszyłyśmy w stronę galerii handlowej aby kupić jakieś nie przepocone ciuchy i się w nie przebrać. 

czwartek, 14 sierpnia 2014

{03} Czyli ty jesteś tym gorszym z bliźniaków

Czując czyjś wzrok na sobie, powoli otworzyłam jedno oko, a zaraz potem drugie.
- nudzi ci się? - zapytałam któregoś z bliźniaków, który pochylał się nade mną tak, że wystarczył jeden ruch i mogłabym go pocałować prosto w usta (gdyby jeszcze ktoś tego chciał).
- Masz ładne oczy - wyjąkał zawstydzony chłopak i odsuwając się ode mnie, siadł na krześle, które stało obok łóżka (ej co ono tam robiło, jeszcze wieczorem było pod ścianą O.o) - Widziałem już u kogoś podobne - stwierdził po chwili wpatrując się w moją twarz.
- Zapewne u mojej siostry Sherlocku - wywracając oczami, odrzuciłam kołdrę na bok i powoli wyszłam z łóżka.
- Masz ładne nogi - patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami, spojrzałam na swoją piżamę która składała się z różowej bokserki z Myszką Minnie i krótkich spodenek w serduszka.
- Gdzie się patrzysz? - zapytałam z uśmiechem, podchodząc do szafki, gdzie wczoraj wypakowałam swoje ubrania.
- Tam gdzie wzrok skieruje - zaśmiał się chłopak, rozkładając się na krześle.
- Czyli ty jesteś tym gorszym z bliźniaków - wywracając oczami, wzięłam parę spodni w moro i do tego czarną koszulkę z napisem "Holy Shit" - Jai jak sobie dobrze przypominam - dodałam, odwracając na chwilę głowę aby spojrzeć na jego wzrok, który spoczywał na mojej pupie - Faceci - wywracając oczami, wzięłam jeszcze czystą bieliznę i zostawiając chłopaka samego wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki, która na moje szczęście była pusta. (strój Lou: KLIK).

Przeczesując palcami włosy, wróciłam do pokoju, który już był pusty, uśmiechając się szeroko założyłam na lewy nadgarstek dwie bransoletki i wyszłam z pokoju na śniadanie.
- Dzień dobry - przywitałam się grzecznie z Giną, która zaspana siedziała pochylona nad kubkiem kawy.
- Witaj Lilie - wymruczała podnosząc zaspane spojrzenie do góry.
- Jestem Lou - powiedziałam ze śmiechem, smarując kromkę chleba nutellą.
- Wybacz - powiedziała przecierając zaspane oczy - A mogę się dowiedzieć jak was odróżnić? Aby więcej nie popełnić tej pomyłki, ponieważ wiem jak bliźniaki nie lubią tego - zaśmiała się wskazując ręką wchodzącego do pokoju Jai'a. (Można go odróżnić po kolczyku w brwi, ha jestem boska :P).
- Ja mam kręcone włosy i bliznę w kąciku ust - powiedziałam dotykając lekko, małej blizny - A Lilie to ta z prostymi włosami i pieprzykiem pod okiem.
- Zapamiętam - podnosząc się z krzesła kobieta zniknęła za drzwiami do salonu, ale zaraz jej miejsce zajęła Lilie, która jak zawsze była ubrana elegancko, czyli czarne spodnie i koszula (Strój Lilie" KLIK). 
- Wyspałaś się? - zapytała siostra, smarując chleb masłem orzechowym.
- Można tak powiedzieć - z uśmiechem spojrzałam na Jai'a. - A ty?
- Obudziły mnie jakieś piski - wzruszając ramionami, oznajmiła mi tym samym ze nie wie kto wydawał te dźwięki.
- Ciekawie nie powiem - zaśmiałam się, nalewając do kubka herbaty.
- CZEŚĆ! - krzyk Beau i Luke spowodował, że moja ręka drgnęła a prę kropel płynu znalazło się na obrusie.
- Ciszej się nie da? - szepnęłam w ich stronę.
- NIE! - krzyknął Beau kręcąc głową - ALE TO NIC  W PORÓWNANIU Z NASZYM PREZENTEM DLA WAS! - nadal krzyczący chłopak, spowodował wybuch agresji u mojej siostry i idealny rzut bułką prosto w twarz chłopaka.
- Zamilcz gnomie jeden - wrzasnęła, powracając do jedzenia śniadania.
- To bolało Księżniczko - udając płacz, chłopak przytulił się do Luke'a.
- miało boleć Księciuniu - wywracając oczami, wzięła mój kubek i napiła się herbaty.
- Ale śmiechy, śmiechami jedzcie szybciej - powiedział Luke zabierając Jai'owi kanapkę z nutellą, nad którą chłopak skipiał się ok 5 minut, aby była równo posmarowana.
- To moje - krzyknął oburzony rzucając bratu spojrzenie pełne wyrzutu.
- Co moje to i twoje - zaśmiał się chłopak, znikając za drzwiami razem z Beau.
- Franca jedna - parsknął za nim bliźniak, biorąc zrezygnowany do ręki kolejną kromkę chleba.
- Daj pomogę ci - litując się nad nim szybko posmarowałam mu pieczywo czekoladowym kremem.
- Dzięki Minnie - zaśmiał się chłopak, wspominając wzór na mojej piżamie.
- Nie przeginaj Stalkerze - unosząc jedną brew do góry, wstałam od stołu w tym samym czasie co moja siostra.
- To co idziemy zobaczyć tą niespodziankę? - zapytała udając podekscytowanie.
- Jak musimy - robiąc grymas na twarzy weszłam do salonu gdzie oprócz Giny, Beau i Luke'a siedziała jeszcze jedna postać w kapturze.
- Hmm i to ma być ta niespodzianka? - zapytała Hippie unosząc brew do góry - To ja już wolę pływać w basenie.
- Hej  dziewczyny! - krzyknął nieznajomy zdejmując kaptur.
- Ty larwo - krzyknęła ze złością Lilie rzucając się z pięściami na gościa, który okazał się Nashem Grier - Nadal nie odkupiłeś mi laptopa Kurduplu - siadając okrakiem na nogach chłopaka zaczęła go okładać pięściami.
- Ciebie też miło widzieć Hopes - oznajmił z sarkazmem odsuwając jej ręce od swojej twarzy. przyglądając się temu przedstawieniu, oparłam się o framugę i się śmiałam.
- To wy się znacie? - zapytał zaskoczony Beau.
- Niestety - oznajmiłam podchodząc do nich i siadając obok Giny spojrzałam na chłopaka - To nasz brat cioteczny - przewracając oczami spojrzałam na Nasha który uśmiechał się szeroko.
- A ty nie masz zamiaru rzucić się na mnie z pięściami? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Nie - kręcąc głową posłałam mu mrożące spojrzenie - Zemsta jest słodsza, kiedy się jej nie spodziewasz- posyłając mu całusa, spojrzałam na grający telewizor - o "Master chef Australia" krzyknęłam zachwycona wpatrując się w telewizor.
- Wiedziałem, że widziałem już gdzieś te oczy - słysząc krzyk Jai'a spojrzałam zdziwiona na chłopaka - Nash ma takie - uśmiechając się szeroko chłopak siadł obok brata.
- Jak już mówiłam brawo Sherlocku - wywracając oczami powróciłam do oglądania programu.

Idąc przez miasto wraz z Lukiem i Jai'em coraz bardziej żałowałam, że zgodziłam się iść z nimi na zakupy.
- Ale to ja jestem ten przystojniejszy - krzyknął Luke, uderzając Jai'a w ramię.
- Kto ci takich głupot nagadał? - zapytał niższy z bliźniaków unosząc brew do góry - Mama, żeby ci smutno nie było?
- Miliony fanek - powiedział z dumą ten z kolczykiem w wardze.
- Przestaniecie? - krzyknęłam na nich - Żaden z was nie jest przystojny, nie wiem czym te dziewczyny się podniecają - wywracając oczami, przyspieszyłam kroku.
- Odezwała się piękna - powiedział z ironią Luke.
- Ta co przypomina połączenie Frankensteina z Hrabią Draculą - dodał Jai.
- Oj przymknijcie się - warknęłam do nich wchodząc do sklepu. 

wtorek, 5 sierpnia 2014

{02} Nie zgwałcicie nas w krzakach?

... - Ale możemy wam zaufać? - zapytała dziewczyna z kręconymi włosami - Nie zgwałcicie nas w krzakach? Nie zostawicie pod mostem?
- Nie bój się nic wam się nie stanie - krzyknął jeden z bliźniaków, po czym odkręcił ją tyłem do siebie i zawiązał bandamkę na oczach, w tym samym czasie jego brat zawiązywał oczy drugiej z sióstr.
- Gotowe na przejście do domu Brooksów? - podekscytowany głos Beau Brooksa, tylko zwiększył wściekłość dziewczyny z prostymi włosami.
- To nas tam zaprowadź, a nie odwalasz jakieś szopki - wrzasnęła, po czym chciała już zerwać bandamkę z oczu, kiedy powstrzymała ją czyjaś ręka.
- Ja zaprowadzę tą - krzyknął Beau, a dziewczyna przewróciła oczami.
- Świetnie - parsknęła, za co została nagrodzona chichotem siostry.
- Hippie nie marudź, jest nawet śmiesznie - uśmiechając się szeroko, młodsza z sióstr, złapała mocniej czyjąś rękę...

- Nigdy więcej wam nie zaufam!! - krzyknęłam zła rozmasowując guza na czole - Co za frajer prowadzi niewidomą dziewczynę prosto we framugę drzwi? - zapytałam rozżalona, nawet nie rozglądając się dookoła.
- Luke - krzyknęli wszyscy wskazując palcem na czerwonego ze wstydu chłopaka.
- Mogłam się tego spodziewać, że to jeden z naszych "gospodarzy" - przy ostatnim słowie zrobiłam cudzysłów - Ej a gdzie moja siostra? - zapytałam nagle rozglądając się dookoła.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaa - słysząc jej pisk, szybko razem z chłopakami pobiegliśmy w stronę basenu, gdzie zła Lilie mierzyła z basenu Beau.
- Ouuu - mruknęłam zdziwiona podchodząc do krawędzi - wepchnął cię? 
- Nie idiota się potknął - wrzasnęła na chłopaka, który schował się za Jamesem - Tak biegł do domu, że potknął się o jakiegoś klapka czy coś i ja wylądowałam w basenie a ta ciota się śmieje - łapiąc mnie za dłoń wyszła z basenu.
- Przepraszam tak - mruknął niewyraźnie.
- Jak ja cię przeproszę to znajdziesz pilota w tyłku - krzyknęła, a ja spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Pilota? - zapytałam cicho.


Oczami Logana
- Mamo? - trzymając w jednym ręku broszurkę, a w drugim kamerkę, próbowałem odnaleźć rodzicielkę.
- Tak? - słysząc pytanie, które padło ze strony łazienki szybko ruszyłem w tamtą stronę.
- Dlaczego to leżało na moim łóżku? - zapytałem podając jej ulotkę, która zachęcała do zapisania się na studia filmowe.
- Ja nic na ten temat nie wiem - oznajmiła szybko, znikając ponownie za drzwiami łazienki - Może to dziewczynki.
- Jasne - wywracając oczami, zgniotłem ulotkę i wrzuciłem do najbliższego kosza na śmieci, który był w pokoju Liliany. Będąc od razu w jej pustym "królestwie", uśmiechnąłem się szeroko i położyłem się na jej dużym łóżku.
- Zawsze chciałem to zrobić - zaśmiałem się wstając na nogi i zacząłem skakać po łóżku jak dziecko.

Oczami Lilie
- Louise! - krzyknęłam na siostrę, która siedziała na łóżku i z językiem na wierzchu malowała paznokcie u nóg.
- Co? - unosząc znudzony wzrok do góry spojrzała na mnie, jakbym zjadła jej ostatnią muffinkę.
- Gina.. - zaczęłam mówić, a ona uniosła brew do góry - Mama chłopaków- wytłumaczyłam jej, a ona kiwnęła głową na znak, że rozumie - Woła nas na obiad.
- Aaaa obiad już? - zapytała zaskoczona, przecież dopiero ranek - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Zmiana strefy czasowej - zaśmiałam się, a ona za karę rzuciła mnie poduszką.
- Czyli muszę wstać? - zapytała ze śmiechem - To mi pomóż - wystawiając ręce do przodu czekała aż pomogę jej wstać.
- leń - zaśmiałam się, za co zostałam nagrodzona uderzeniem w tył głowy.
- Małpa - krzyknęła, po czym uciekła na dół.
- Za jakie grzechy ty mnie karzesz taką siostrą? - zapytałam unosząc ręce do góry.
- Modlisz się do sufitu? - zapytał ze śmiechem Beau.
- Nie, modlę się aby spadł na ciebie kawał ciężkiego metalu - przesłodzony ton, nadal unosił się w atmosferze  - Ale niestety nie chce mnie wysłuchać.

Oczami Lou
- Mhmmm to było pyszne - oznajmiłam szybko masując się po brzuchu, choć tak naprawdę wcale nie uwielbiałam spaghetti. Moim zdaniem to wielkie kłamstwo, że każdy musi uwielbiać spaghetti, no bo co w tym romantycznego, długi ciągnący się makaron z czerwonym sosem, który jak skapnie ci na ubranie to zostawia plamę, która bez wybielacza ani rusz. Ale co tam plama, gorzej jak spadnie ci makaron na brodę i potem co wyglądasz jak świnia, nienauczona kulturalnie jeść. Więc mówię spaghetti WIELKIE NIEEE.
- Cieszę się, że smakowało - uśmiechnęła się szeroko kobieta.
- Było idealne - uśmiechnęłam się sztucznie, a Lilie zaczęła cicho chichotać pod nosem.
- Może skusisz się na jeszcze trochę? - zapytała uśmiechnięta.
- niestety nic już w siebie nie wcisnę - powiedziałam szybko - Wybaczcie, ale ja się położę już spać.
- Luke odprowadź Louise do pokoju - zarządziła Gina.
- Nie trzeba może trafię sama - szybko powiedziałam, przez co zostałam nagrodzona chichotami wszystkich uczestników obiadu - Albo chodź - powiedziałam szybko wychodząc z kuchni.
- Zobaczysz dogadamy się - powiedział Luke pod moim tymczasowym pokojem - Dobranoc - pochylił się i złożył na moim policzku lekki pocałunek.
- A to co?
- Przeprosiny za guza - powiedział tajemniczo i zniknął za rogiem.

Obserwatorzy