H - I czego drzesz japę ja tu serial oglądam.
J- Harry serio serial oglądasz ja tu dowiaduje się że będę matką, a ty mi z serialem wyskakujesz - powiedziałam wkurzona - a ten serial to chociaż ciekawy - zapytałam milszym głosem.
H - O misiach koala. A na serio zostanę wujkiem - zapytał z nadzieją.
J - No tak.
H - Super - wrzasnął i zaczął skakać jak gumowa piłeczka. Nagle po domu rozległ się dźwięk dzwonka. Poszłam otworzyć, bo na Hazzę chwilowo nie mogłam liczyć. Stanęłam pod dębowymi drzwiami i powoli je otworzyłam. Zdążyłam tylko odskoczyć, a w domu miałam 4 debili.
J - No tak bo jeszcze z drzwi nie oberwałam - powiedziałam pod nosem, a te ciumoki z Malikiem na czele rzucili się na mnie i zaczęli mnie tulić. Zaraz do hallu wbiegł radosny Harry. Chłopcy dziwnie spojrzeli na niego.
Lou -Harry co ty się tak cieszysz.
H - Bo mam powód.
N - Nowego pornola obejrzałeś czy jak - na te słowa wybuchnęłam śmiechem, a chłopcy spojrzeli na mnie jak na człowieka z ADHD.
J - Co tak się patrzycie, jadł ze mną tylko naleśniki.
Li - I wszystko jasne.
Poszliśmy do salonu, gdzie chłopcy rozłożyli się na kanapach a ja jako leniuch największy rzuciłam się na nich tak, że moja głowa była na kolanach Malika, a nogi na Nialla.
Lou - Nie za wygodnie księżniczce.
J - Nie marchewka by się jeszcze przydała - powiedziałam, a on radosny przybił mi piątkę.
Z - Robimy małą imprezkę.
J - Ale że teraz
Z - No tak tylko my. Włączymy jakiś film, napijemy się piwa.
J - Spoko.
Chłopcy zatarli ręce, a ja wywróciłam oczami. Zayn z Liamem poszli do sklepu po procenty, a ja w tym czasie z Harrym, Niallem i Louisem szykowaliśmy jakieś przystawki i słodkości. Gdy wszystko było już naszykowane, rozsiedliśmy się na kanapach i czekaliśmy na Zayna i Liama. W międzyczasie Niall poszedł do łazienki. Wrócił z dziwną miną i testem ciążowym w ręce.
N - Co to.
J - Nic - odwróciłam speszona wzrok.
Lou - Mała czy ty jesteś...
J - Nie skądże.
Lou - Niall ile tam kreseczek.
N - Dwie.
Lou - A jednak.
N - Ale co.
H - Co, co tak Jewel jest w ciąży zadowoleni.
N - To ty wiesz.
J - Sam mi kupował testy.
Lou - Ojcem jest Zayn prawda.
J - Tak, ale na razie mu nic nie mówcie. Oprócz was ma nikt nie wiedzieć.
N - A powiesz mu.
Z - Ale co komu powie. - zapytał się wchodzący Zayn.
J - Że widziałam w telewizji nowe oferty Nando'sa. I się zastanawiałam czy mówić Niallowi czy nie.
Z - Aha - powiedział dziwnym tonem, a ja szybko zapchałam usta Skittlesami.
czwartek, 28 lutego 2013
niedziela, 24 lutego 2013
Rozdział 27
L - Jest pani ...........zdrowa jak rybka.
J - Ale ryby nie zawsze są zdrowe.
L - Oj tam to takie powiedzenie.
J - Aha, a dlaczego tak często chodzę do łazienki.
L - Za dużo herbaty cytrynowej.
J - W takim razie dziękuje i do widzenia.
Szczęśliwa wyszłam z gabinetu i skacząc jak piłeczka wybiegłam przed przychodnie gdzie zaczęłam wrzeszczeć z radości. Zadowolona pojechałam do centrum handlowego i poszłam tam kupić nową parę trampek, tak za pamięci. Szczęśliwa wjechałam jeszcze do supermarketu i zrobiłam zakupy. Obładowana torbami poszłam do samochodu i wszystko wrzuciłam do bagażnika, po czym odjechałam z piskiem opon. Po drodze minęłam dziwny widok. Zayn szedł z Perrie, ale zamiast no nie wiem trzymać ją za rękę czy przytulać to szedł jak najdalej od niej. Dziwne, no ale co mi do tego. To jego sprawa. Dla relaksu włączyłam sobie radio i zaczęłam śpiewać. W dobrym humorze podjechałam pod dom. Gdzie czekał na mnie Harry? Ale co on tu robi. Szybko wyskoczyłam z samochodu i go mocno do siebie przytuliłam.
J - A ty co na Kopciuszka czekasz.
H - Na Kopciuszka raczej nie ale na ciebie.
J - A to już inna mowa, czyli czekasz na złą wiedźmę.
H - Hahaha być może - zaśmialiśmy się. Wyciągnęłam zakupy z bagażnika i ruszyłam w stronę drzwi.
H - Daj mi te zakupy, wezmę je.
J - Nie trzeba.
H - Daj.
J- Nie.
H - Tak.
J - Nie.
H - Tak.
J - Tak.
H - Nie.
J - Ha mam cię - zaśmiałam się i wpuściłam brata do domu. Zakupy zaniosłam do kuchni, a Harry podążył za mną.
J - Coś do picia.
H - Herbatę może.
J - Już się robi.
Szybko wstawiłam wodę i do kubków wrzuciłam torebki z herbatą. Czekając aż woda się zagotuje przyglądałam się Harremu.
H - Co mi się tak przyglądasz - zapytał przestraszony.
J - Stęskniłam się.
H - Aww ja za tobą też - nagle zaburczało mu w brzuchu. - zamknij się - powiedział do brzucha a ja wybuchnęłam śmiechem.
J - Co chcesz do jedzenia, do wyboru naleśniki, naleśniki albo naleśniki.
H - To ja może skuszę się na naleśniki.
J - Już się robi - zaśmialiśmy się, a ja wzięłam się za robienie naleśników. Po godzinie wszystkie naleśniki były już usmażone, posmarowane nutellą i polane bitą śmietaną.
J - Smacznego - popchnęłam talerz w stronę Harrego i sama także zaczęłam jeść. W połowie drugiego zemdliło mnie i pobiegłam szybko do łazienki. W ostatniej chwili pochyliłam się nad sedesem. Za mną wbiegł przestraszony Harry.
H - Mała co jest.
J - Nie mam pojęcia - wstałam i zaczęłam płukać usta, ale znowu mnie zemdliło.
H - Jadłaś coś niezdrowego.
J - Nie.
H - A może ty w ciąży jesteś.
J - Byłam dziś u lekarza i on powiedział że nie jestem - znów zanurzyłam głowę w sedesie.
H - Czekaj jadę po test ciążowy.
J - Harry proszę nie mów mi tylko że jestem w ciąży.
H - Wszystko będzie dobrze - mocno mnie przytulił i szybko wybiegł z domu. Ja siadłam na podłodze i podwinęłam kolana pod brodę. Po 10 minutach wrócił Harry z około 30 testami ciążowymi.
J - Po co ci tyle.
H - A to tyle nie trzeba.
J - Nie potrzebne góra 3.
H - Oj tam na zapas będzie.
J - Ja ci dam zapas.
H - Idź rób ten test.
J - No już przecież idę, ale zaraz wyjdź stąd nie będę robić testu przy tobie.
H - A no fakt siedzimy w łazience.
Wyszedł, a ja zaczęłam robić test. Po 20 minutach można było zobaczyć wynik. Ze strachem spojrzałam na poukładane na pralce testy. Na wszystkich 3 był ten sam wynik. Zaczęłam wrzeszczeć z rozpaczy, a do łazienki wpadł przestrachany Harry.
piątek, 22 lutego 2013
Rozdział 26
To tak chcę was serdecznie zaprosić na bloga którego piszę z siostrą KLIK, a także możecie mi tutaj zadawać pytania KLIK i followować na twitterze KLIK
Tam na kanapie siedziała.... zapłakana Perrie Edwards. Zayn mocniej chwycił moją dłoń.
Tam na kanapie siedziała.... zapłakana Perrie Edwards. Zayn mocniej chwycił moją dłoń.
Z - Szukasz tu czegoś bo jak burdelu to pomyliłaś adresy.
P -Zayn możemy pogadać w cztery oczy.
Z - Nie mam żadnych tajemnic przed Jewel.
P - Dobra. Zayn ja jestem w ciąży.
Z - I co mnie to z kim ty wpadkę zaliczyłaś.
P - Bo to twoje dziecko jestem w 6 tygodniu ciąży.
J - O ja cię pierdziele.
Z - Niemożliwe.
P - Jesteś ojcem tego dziecka jak coś z tym postanowisz zadzwoń. Znasz mój numer - podniosła się z kanapy i wyszła. Zayn spojrzał na mnie i pobiegł na górę. Ja nie wiedząc co robić, poszłam za nim. Otworzyłam cicho drzwi i zobaczyłam go jak patrz w telefon. Podeszłam i zobaczyłam zdjęcie USG.
J - I co zamierzasz zrobić - cicho zapytałam, Zayn raptownie podniósł głowę.
Z - Ja nie mogę jej samej zostawić z moim dzieckiem.
J - Co zrobisz.
Z - Ja jestem odpowiedzialny za to dziecko. Dlatego pomimo, że jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu i kocham cię jak wariat..
J - Zrywasz ze mną - wyszeptałam.
Z - Jestem do tego zmuszony, nie zostawię jej samej z dzieckiem - spojrzał na mnie z oczami pełnymi bólu.
J - Jesteś dobrym i uczynnym człowiekiem. - ruszyłam w stronę drzwi i chwyciłam klamkę, zatrzymał mnie jednak głos Zayna.
Z - Pamiętaj zawsze będziesz dla mnie tą jedyną. Kocham cię i zawsze będę cię kochał.
J - Ja ciebie też Zayn kocham, a teraz żegnaj - powiedziałam łamliwym głosem i wyszłam z pokoju, a następnie z domu chłopaków. Ledwo widząc przez płacz doszłam do swojego pokoju i tam wyciągnęłam walizkę po czym zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy do walizki. Postanowiłam wyjechać i odpocząć od tego wszystkiego to każdemu wyjdzie na dobre. Zaciągnęłam walizkę przed dom, po czym wsadziłam ją do bagażnika mojego samochodu. Zakluczyłam drzwi od domu i ostatni raz patrząc na dom, wsiadłam do samochodu i z piskiem opon wyjechałam z posesji i pojechałam do Holmes Chaple.
*2 tygodnie później*
Już od dwóch tygodni mieszkam u mamy, ale postanowiłam że dzisiaj wracam do Londynu. Do swojego domu. Wstawiłam walizkę do bagażnika i poszłam jeszcze raz pożegnać się z mamą i ojczymem.
M - Kochanie na pewno wszystko masz.
J - Na 100 %.
I no nie znowu chce mi się siku. Już 10 raz w ciągu godziny. Co za obszczany naród.
J - Ja jeszcze do łazienki idę.
M - Hahah leć - szybko poleciałam i załatwiłam swoje potrzeby. Gdy wyszłam z kibelka pożegnałam się z nimi i wsiadłam do samochodu. Zaraz potem odjechałam. Po 5 godzinach drogi, gdyż musiałam jeszcze zatrzymywać się na siku dojechałam na miejsce. Tam wysiadłam z samochodu i znów zachciało mi się siku. No co jest. Mam zapalenie pęcherza czy co. Szybko poleciałam do łazienki i się załatwiłam po czym zadzwoniłam i umówiłam się na jutro do ginekologa. Zmęczona poszłam od razu spać.
Rano wstałam wyspana, jak nigdy. Szybko się podniosłam i poleciałam do łazienki gdyż mnie zemdliło. No co jest jak nie siku to wymioty. Spojrzałam na zegarek godzina 11, a ja na 12 miałam wizytę u lekarza. Szybko poleciałam do łazienki i w trybie ekspresowym umyłam się i ubrałam. Chwyciłam w locie torebkę i kluczyki od samochodu po czym wybiegłam na dwór. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Po 30 minutach jazdy czekałam już w poczekalni u ginekologa. Pielęgniarka zawołała mnie i weszłam do gabinetu. Lekarz zaczął mnie badać, po badaniu kazał mi się ubrać.
J - I co mi dolega panie doktorze.
L - Czy dolega tego bym nie powiedział, raczej mam dla pani wesołe nowiny.
J - Jakie.
L - Jest pani ...........
środa, 20 lutego 2013
Rozdział 25
Zapraszam na bloga mojej przyjaciółki Gabrielle KLIK
J - Co jakie żelki kochasz i co Smerfy.
Z - Ciebie - podszedł do mnie i mnie pocałował. Nie powiem oddałam całuska. - Czy zaszczycisz mnie tym i zostaniesz moją dziewczyną.
J - Hmm muszę pomyśleć - udawałam że myślę - tak - powiedziałam z uśmiechem, a Zayn rzucił się na mnie i znów pocałował. Potem spacerowaliśmy jeszcze po parku i Zayn odprowadził mnie do domu. Przed drzwiami czule się pożegnaliśmy i ja weszłam do środka, a Z. poszedł do siebie. Radosna i szczęśliwa siadłam z gitarą i zaczęłam wymyślać piosenkę. Po godzinie utwór był napisany. Zmęczona położyłam się spać.
* Oczami Perrie ( szok dla mnie też ;P )*
Śledziłam dzisiaj Zayna i co się dowiaduje jest on z tą szmatą od Stylesa. Nie pozwolę na to o nie. Właśnie oglądałam film z Lindsey Lohan "Prawo ciążenia" a w mojej głowie powstawał plan.
Oczami Jewel miesiąc później
Wczoraj odważyliśmy się i zrobiliśmy to. Uprawialiśmy po raz pierwszy seks. Było doskonale tak jak powinno być. Romantycznie, ale i z nutką dzikości. Jak przypomnę sobie jego palce, jego usta mhhh. Było doskonale. Z transu wyrwał mnie pocałunek Zayna na moich ustach. Uśmiechnęłam się przez pocałunek i otworzyłam oczy.
Z - Dzień dobry księżniczko - uśmiechnął się do mnie
J - A dzień dobry - odpowiedziałam.
Z - Głodna.
J - Troszeczkę.
Z - Już idę coś robić do jedzonka dla mojej księżniczki - podniósł się z łóżka tym samym odsłaniając swoje jędrne pośladki. Uaaa jakie widoki. Z zadziornym uśmiechem założył czyste bokserki i zszedł do kuchni, ja w tym czasie ubrałam się w bieliznę i jego koszulkę. Co do Lucky to nie musimy się martwić że padnie na zawał na widok Zayna, gdyż wyprowadziła się do Paryż bo tam poznała swoje księcia z bajki. Przeciągając się weszłam do kuchni gdzie Malik czekał z dwoma talerzami naleśników z czekoladą i bitą śmietaną. Na moich było napisane "Kocham cię". Łezka w oku mi się zakręciła gdy to zobaczyłam. Wzruszona podeszłam do Zayna i całując go powiedziałam.
J - Ja ciebie też kocham Zayn - chłopak przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. Gdy się od siebie oderwaliśmy siedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Nagle zadzwonił mój telefon odebrałam gdyż był to Harry.
*rozmowa*
J - Halo.
H - Hej siostra możecie wpaść teraz z Zaynem.
J - Ale ja dziecka jeszcze nie chcę - zaśmiałam się.
H - Nie o to mi chodziło. Po prostu przyjdźcie teraz.
J - Już idziemy
*koniec*
Harry rozłączył się.
J - Zayn chodź się ubrać musimy iść do chłopaków,
Z - Musimy - zrobił smutną minkę.
J - Musimy
Przelotnie pocałowałam go w usta i poszła się przebrać. Ubrałam dzisiaj to. Gdy oboje już byliśmy wyszykowani trzymając się za ręce wyszliśmy z domu i go zamknęliśmy po czym udaliśmy się do chłopaków. Gdy weszliśmy do domu przywitały nas grobowe miny chłopców.
J - Ej co jest.
Lo - Zayn masz gościa w salonie - spojrzeliśmy z Zaynem po sobie i nadal trzymając się za ręce weszliśmy do salonu. Tam na kanapie siedziała....
sobota, 16 lutego 2013
Rozdział 24
Rano obudziłam się wtulona w Zayna, a do pokoju wszedł/weszła .......
A do pokoju weszła Perrie.
Z - Co tu robisz - odsunął się ode mnie i wstał do Perrie.
P - Przyszłam do mojego chłopaka.
Z - Chciałaś powiedzieć byłego chłopaka a teraz wyjdź. Tam są drzwi - pokazał jej ręką drzwi. Tamta niechętnie wyszła. Ja też podniosłam się z łóżka i wyszłam. Zayn próbował mnie zatrzymać, ale się nie dałam i przez ogród przeszłam do swojego domu. Tam poszłam do swojego pokoju i weszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i rozmyślałam nad własnym życiem. Nagle zauważyłam że moim ideałem faceta jest chłopak o głębokich brązowych oczach i czarnych włosach. A takim chłopakiem właśnie jest Zayn. Zakręciłam kurki z wodą i owinięta tylko w ręcznik wyszłam do garderoby. Tam ubrałam się w to. Włosy rozczesałam i założyłam czapkę. Zadowolona z efektu końcowego zeszłam na dół w celu zjedzenia śniadania. W kuchni zrobiłam sobie kubek herbaty cytrynowej i jakieś 2 kanapki. Szybko to zjadłam popijając napojem i nie wiedząc co dalej ze sobą zrobić czekałam na Lucky. Po chwili zeszła na dół.
J - Jakieś plany na dzisiaj.
L - Muszę wyjechać na tydzień w sprawach służbowych za 3 godziny wylatuje.
J - Szkoda - powiedziałam smutno.
L - Nie smutaj. Jak chcesz to możesz spać u chłopaków.
J - Nie wiem zobaczę - odpowiedziałam w wstałam z wygodnej kanapy.
Podeszłam do Lucky i mocno ją przytuliłam na pożegnanie, po czym wzięłam moją deskorolkę i wychodząc z domu zaczęłam na niej jechać jednocześnie słuchając muzyki. Jako, że nie wiedziałam co ze sobą zrobić pojechałam do Skateparku i zaczęłam trenować triki na desce. Gdy mi się to znudziło siadłam sobie na ławeczce i zaczęłam rypać w Mario na telefonie. Tą jakże zacną czynność przerwał mi jakiś koleś w kapturze i okularach który siadł obok mnie.
- Co porabiasz piękna niewiasto - zapytał.
J - A chuj ci do tego.
- No powiedz.
J - Odwal się koleś bo przez ciebie zaraz nie dojdę na wyższy poziom - tamten zaczął się śmiać i wyrwał mi telefon z ręki.
J - Popierdoliło czy jak oddawaj tego złoma bo ci przywale.
- Mnie uderzysz - powiedział i zdjął okulary i spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi paczadełkami.
J - Tak Zayn ciebie uderzę, chyba że oddasz mi ten telefon.
Z - A myślałem że to złom.
J - Jak zwał tak zwał.
Z - Oddam pod jednym warunkiem.
J - Jakim?
Z - Pocałuj mnie.
J - Nie zrobię tego.
Z - Czemu?
J - Bo tobie podoba się inna.
Z - Pocałuj mnie - powiedział stanowczym głosem, a ja z lekkim zawahaniem wykonałam jego prośbę. Gdy tylko dotknęłam jego ust swoimi wargami w moim brzuchu zaczęło poruszać się stado motyli, a jego dłonie dotykające moich rączek wywoływały dreszcze. Oderwałam się szybko od niego.
J - Oddaj teraz telefon, a po za tym to się nie powinno nigdy zdarzyć. Ty kochasz inną.
Z - Bo właśnie tu jest problem Mała, bo ja kocham............
- Co porabiasz piękna niewiasto - zapytał.
J - A chuj ci do tego.
- No powiedz.
J - Odwal się koleś bo przez ciebie zaraz nie dojdę na wyższy poziom - tamten zaczął się śmiać i wyrwał mi telefon z ręki.
J - Popierdoliło czy jak oddawaj tego złoma bo ci przywale.
- Mnie uderzysz - powiedział i zdjął okulary i spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi paczadełkami.
J - Tak Zayn ciebie uderzę, chyba że oddasz mi ten telefon.
Z - A myślałem że to złom.
J - Jak zwał tak zwał.
Z - Oddam pod jednym warunkiem.
J - Jakim?
Z - Pocałuj mnie.
J - Nie zrobię tego.
Z - Czemu?
J - Bo tobie podoba się inna.
Z - Pocałuj mnie - powiedział stanowczym głosem, a ja z lekkim zawahaniem wykonałam jego prośbę. Gdy tylko dotknęłam jego ust swoimi wargami w moim brzuchu zaczęło poruszać się stado motyli, a jego dłonie dotykające moich rączek wywoływały dreszcze. Oderwałam się szybko od niego.
J - Oddaj teraz telefon, a po za tym to się nie powinno nigdy zdarzyć. Ty kochasz inną.
Z - Bo właśnie tu jest problem Mała, bo ja kocham............
czwartek, 14 lutego 2013
Rozdział 23
Tą parą była Perrie Edwards i jakiś koleś. Zayn na szczęście patrzył w inną stronę.
J - Yyy Zayn może poszlibyśmy do Starbucks'a.
Z - No dobra tylko wejdziemy jeszcze do tamtego sklepu bo Niall kogoś tam wypatrzył - i wskazał na sklep pod którym była Perrie.
J- Musimy.
Z - Oj chodź będzie fajnie - pociągnął mnie w tamtą stronę a ja zrezygnowana poszłam za nim. Gdy byliśmy przy parze mina Zayna uległa zmianie. Zamiast ogromnego uśmiechu widać było ból. Podszedł do pary, a ja poczłapałam za nim.
Z - To dlatego nie mogłaś przyjść, a mi powiedziałaś że masz ważną próbę. Z nami koniec - powiedział i wyszedł z centrum handlowego.
J - Niall - krzyknęłam.
N - Co?
J - Biegnij za nim.
Niall pobiegł a ja podeszłam do Perrie.
J - I co znakomicie się zabawiłaś.
P - A co cię to.
J - Ja nigdy nie pozwolę aby ktoś krzywdził mi bliskich - strzeliłam jej lepa i zadowolona z siebie wyszłam za chłopakami. Już czekali na mnie w aucie. Szybko pojechaliśmy do domu. Tam Zayn od razu poszedł do siebie do pokoju, a Niall z paczką chipsów do salonu prze telewizor. Poczłapałam do kuchni i tam zrobiłam dwa kubki kakao z bitą śmietaną, zabierając po drodze jeszcze lody czekoladowe i łyżeczki poszłam w stronę pokoju Zayna. Postawiłam tacę na ziemi i zaczęłam się do niego dobijać. Jako, że nie otwierał sama sobie otworzyłam wsuwką do włosów. Gdy drzwi stanęły otworem wzięłam tacę i weszłam do środka. Zayn siedział na oknie i paląc papierosy rwał ich wspólne zdjęcia.
J - Zayn - powiedziałam smutno. On zdziwiony spojrzał na mnie.
Z - Jak weszłaś - zapytał.
J - Od czego jest wsuwka do włosów.
Z - Kto cię tego nauczył.
J - Tata, a teraz siadaj na łóżko i pij kakao póki gorące i zagryzajmy to lodami póki są zimne.
Z - Głupio to zabrzmiało - zaśmiał się smutno.
J - No wiem.
Siadł przy mnie na łóżku, a ja postawiłam między nami lody i podałam mu jedną z łyżeczek. Zaczęliśmy je jeść.
J - Jak się czujesz - zapytałam próbując nawiązać rozmowę.
Z - Kiepsko, a wiesz co jest najgorsze.
J - Hmm.
Z - Że ja jej tak naprawdę nie kochałem, ale nie chciałem jej ranić.
J - To dlaczego z nią byłeś.
Z - Bo dziewczyna która mi się podoba nic do mnie nie czuje.
J -A skąd to wiesz.
Z - No nie wiem właśnie.
J - Dam ci radę.
Z - okej.
J - Idź do tej dziewczyny i wyznaj jej prawdę o swoich uczuciach.
On posłał mi uśmiech i zaczął jeść lody. Gdy czekoladowa rozkosz nam się skończyła położyliśmy się z laptopem na kolanach i popijając kakao oglądaliśmy jakiś film. Nawet nie wiem kiedy usnęłam przytulona do Zayna. Rano obudziłam się wtulona w Zayna, a do pokoju wszedł/weszła .....
J - Yyy Zayn może poszlibyśmy do Starbucks'a.
Z - No dobra tylko wejdziemy jeszcze do tamtego sklepu bo Niall kogoś tam wypatrzył - i wskazał na sklep pod którym była Perrie.
J- Musimy.
Z - Oj chodź będzie fajnie - pociągnął mnie w tamtą stronę a ja zrezygnowana poszłam za nim. Gdy byliśmy przy parze mina Zayna uległa zmianie. Zamiast ogromnego uśmiechu widać było ból. Podszedł do pary, a ja poczłapałam za nim.
Z - To dlatego nie mogłaś przyjść, a mi powiedziałaś że masz ważną próbę. Z nami koniec - powiedział i wyszedł z centrum handlowego.
J - Niall - krzyknęłam.
N - Co?
J - Biegnij za nim.
Niall pobiegł a ja podeszłam do Perrie.
J - I co znakomicie się zabawiłaś.
P - A co cię to.
J - Ja nigdy nie pozwolę aby ktoś krzywdził mi bliskich - strzeliłam jej lepa i zadowolona z siebie wyszłam za chłopakami. Już czekali na mnie w aucie. Szybko pojechaliśmy do domu. Tam Zayn od razu poszedł do siebie do pokoju, a Niall z paczką chipsów do salonu prze telewizor. Poczłapałam do kuchni i tam zrobiłam dwa kubki kakao z bitą śmietaną, zabierając po drodze jeszcze lody czekoladowe i łyżeczki poszłam w stronę pokoju Zayna. Postawiłam tacę na ziemi i zaczęłam się do niego dobijać. Jako, że nie otwierał sama sobie otworzyłam wsuwką do włosów. Gdy drzwi stanęły otworem wzięłam tacę i weszłam do środka. Zayn siedział na oknie i paląc papierosy rwał ich wspólne zdjęcia.
J - Zayn - powiedziałam smutno. On zdziwiony spojrzał na mnie.
Z - Jak weszłaś - zapytał.
J - Od czego jest wsuwka do włosów.
Z - Kto cię tego nauczył.
J - Tata, a teraz siadaj na łóżko i pij kakao póki gorące i zagryzajmy to lodami póki są zimne.
Z - Głupio to zabrzmiało - zaśmiał się smutno.
J - No wiem.
Siadł przy mnie na łóżku, a ja postawiłam między nami lody i podałam mu jedną z łyżeczek. Zaczęliśmy je jeść.
J - Jak się czujesz - zapytałam próbując nawiązać rozmowę.
Z - Kiepsko, a wiesz co jest najgorsze.
J - Hmm.
Z - Że ja jej tak naprawdę nie kochałem, ale nie chciałem jej ranić.
J - To dlaczego z nią byłeś.
Z - Bo dziewczyna która mi się podoba nic do mnie nie czuje.
J -A skąd to wiesz.
Z - No nie wiem właśnie.
J - Dam ci radę.
Z - okej.
J - Idź do tej dziewczyny i wyznaj jej prawdę o swoich uczuciach.
On posłał mi uśmiech i zaczął jeść lody. Gdy czekoladowa rozkosz nam się skończyła położyliśmy się z laptopem na kolanach i popijając kakao oglądaliśmy jakiś film. Nawet nie wiem kiedy usnęłam przytulona do Zayna. Rano obudziłam się wtulona w Zayna, a do pokoju wszedł/weszła .....
sobota, 9 lutego 2013
Rozdział 22
J-No Horan ruszaj zada tylko my zostaliśmy w domu - wydarłam się po raz setny na przeżuwającego zawsze coś Nialla.
N- No już idę - przyczłapał do mnie ze smutną minką, na co ja go przytuliłam i razem już w wyśmienitych humorach wyszliśmy z domu. Szybko zakluczyłam drzwi i śmiejąc się i wydurniając jak debile ruszyliśmy w stronę Centrum Handlowego. Po chwili zadzwonił mój telefon, nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
*Rozmowa telefoniczna*
J - Sklep wielobranżowy *Maliniak* czego pan sobie życzy - na te słowa Horan zwijał się ze śmiechu.
Z - Jewel ja wiem, że to ty.
J- Ale jaka Jewel o czym pan mówi.
Z - Nie wkurzaj mnie tylko powiedz gdzie jesteście z Horanem.
J - Czyżby Pustak cię wystawił.
Z - Co?
J - No powiedziałam przed chwilą przecież panu, że w naszej ofercie są pustaki - Horan nie wytrzymał i prawie płacząc ze śmiechu siadł na chodniku i zaczął się po nim tarzać.
Z - Tak to się nie dogadamy.
J - Ale my nie mamy reklamy.
Z - Będę na was czekał w Milk Shake City w Centrum Handlowym.
J - Ale niech pan nie robi tej piany bo ona nie dobra jest.
Z - Jakiej ci znowu piany.
J - Powiedziałam pawiany, my nie sprzedajemy pawianów.
*Koniec rozmowy*
Malik bez pożegnania rozłączył się a ja dołączyłam do płaczącego Horana na chodniku i razem zaczęliśmy się tarzać ze śmiechu bo zacnym brudnym podłożu.
J - Dobra Smerfetka wstajemy.
N - Się robi Gargamelu.
J - A weź się pieprz.
N - Ale że tak publicznie - wybuchnęliśmy ponownie śmiechem. Szybko wstaliśmy z ziemi i otrzepaliśmy się kiedy podeszłą do nas jakaś babcia i zaczęłam nas gonić z laską za to, że jesteśmy nie wychowani. Śmiejąc się wpadliśmy do MSC, gdzie przy stoliku już siedział przymulony Malik. Podeszliśmy do niego i ciężko opadliśmy na siedzenie.
Z - No to gdzie te pawiany - powiedział i zaczął się śmiać, my spojrzeliśmy na niego i dołączyliśmy z naszymi śmiechami. Zamówiliśmy szybko po Shake'u. Ja czekoladowego,a chłopcy bananowe. Gdy dostaliśmy nasze zmówienie zaczęliśmy się wygłupiać. Po chwili do lokalu wpadła pani z laską. Oj chyba szukała mnie i Horana bo kiedy nas zobaczyła to zaczęła wymachiwać laską i wołać, że nas w końcu znalazła. Co za moher pieprzony. Szybko zabraliśmy rzeczy i zaczęliśmy przed nią uciekać. Woohoo udało nam się to. Kiedy już ogarnęliśmy, że babsko nas nie goni zaczęliśmy szwędać się po sklepach. Wszystko było spoksik do kiedy nie zauważyłam migdalącej się pary naprzeciwko nas. Tą parą była.............
N- No już idę - przyczłapał do mnie ze smutną minką, na co ja go przytuliłam i razem już w wyśmienitych humorach wyszliśmy z domu. Szybko zakluczyłam drzwi i śmiejąc się i wydurniając jak debile ruszyliśmy w stronę Centrum Handlowego. Po chwili zadzwonił mój telefon, nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
*Rozmowa telefoniczna*
J - Sklep wielobranżowy *Maliniak* czego pan sobie życzy - na te słowa Horan zwijał się ze śmiechu.
Z - Jewel ja wiem, że to ty.
J- Ale jaka Jewel o czym pan mówi.
Z - Nie wkurzaj mnie tylko powiedz gdzie jesteście z Horanem.
J - Czyżby Pustak cię wystawił.
Z - Co?
J - No powiedziałam przed chwilą przecież panu, że w naszej ofercie są pustaki - Horan nie wytrzymał i prawie płacząc ze śmiechu siadł na chodniku i zaczął się po nim tarzać.
Z - Tak to się nie dogadamy.
J - Ale my nie mamy reklamy.
Z - Będę na was czekał w Milk Shake City w Centrum Handlowym.
J - Ale niech pan nie robi tej piany bo ona nie dobra jest.
Z - Jakiej ci znowu piany.
J - Powiedziałam pawiany, my nie sprzedajemy pawianów.
*Koniec rozmowy*
Malik bez pożegnania rozłączył się a ja dołączyłam do płaczącego Horana na chodniku i razem zaczęliśmy się tarzać ze śmiechu bo zacnym brudnym podłożu.
J - Dobra Smerfetka wstajemy.
N - Się robi Gargamelu.
J - A weź się pieprz.
N - Ale że tak publicznie - wybuchnęliśmy ponownie śmiechem. Szybko wstaliśmy z ziemi i otrzepaliśmy się kiedy podeszłą do nas jakaś babcia i zaczęłam nas gonić z laską za to, że jesteśmy nie wychowani. Śmiejąc się wpadliśmy do MSC, gdzie przy stoliku już siedział przymulony Malik. Podeszliśmy do niego i ciężko opadliśmy na siedzenie.
Z - No to gdzie te pawiany - powiedział i zaczął się śmiać, my spojrzeliśmy na niego i dołączyliśmy z naszymi śmiechami. Zamówiliśmy szybko po Shake'u. Ja czekoladowego,a chłopcy bananowe. Gdy dostaliśmy nasze zmówienie zaczęliśmy się wygłupiać. Po chwili do lokalu wpadła pani z laską. Oj chyba szukała mnie i Horana bo kiedy nas zobaczyła to zaczęła wymachiwać laską i wołać, że nas w końcu znalazła. Co za moher pieprzony. Szybko zabraliśmy rzeczy i zaczęliśmy przed nią uciekać. Woohoo udało nam się to. Kiedy już ogarnęliśmy, że babsko nas nie goni zaczęliśmy szwędać się po sklepach. Wszystko było spoksik do kiedy nie zauważyłam migdalącej się pary naprzeciwko nas. Tą parą była.............
Subskrybuj:
Posty (Atom)