czwartek, 28 listopada 2013

Akt 1 Scena 4

- Czy ty myślisz, że mnie to coś obchodzi - odkrzyknęłam kobiecie i siadłam wygodnie na parapecie. Słysząc gniewne pomruki matki uśmiechnęłam się pod nosem i otworzyłam lizaka.
- Nie ładnie mówić tak to matki - słysząc ten głos, zamarłam w bezruchu - Nie przywitasz się z braciszkiem? - zapytał wyciągając w moją stronę ramiona.
- Ja już nie mam brata, a jak mam to zginął na śmieciowisku przygnieciony stertą śmieci i odchodów - wysyczałam w jego stronę budząc się z transu, po czym zeskoczyłam na ziemię i omijając go szerokim łukiem wyszłam z pokoju. Jak najszybciej zbiegłam po schodach i zaczęłam naciągać na gołe stopy buty.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytała rodzicielka stając w progu kuchni.
- Tak tam i tu.
- Jaśniej proszę!
- To nie bank Gringotta z Harrego Pottera - posłałam jej sztuczny uśmiech i otworzyłam drzwi wyjściowe - A i śpię dziś u Louise - Po czym trzaskając drzwiami ruszyłam w stronę domu tego debila.


- GADASZ!! - krzyknęła Louise powodując tym samym, że popcorn który właśnie włożyła do ust wypadł i spadł na podłogę.
- Fujjj jesteś obrzydliwa - powiedziałam krzywiąc się, na co ona machnęła tylko ręką.
- Bujasz, on naprawdę przyjechał?
- No tak.
- I co mu powiedziałaś? - zapytała zaciekawiona przybliżając się do mnie.
- Że nie mam już brata, a jak mam to zginął na śmieciowisku przygnieciony śmieciami i odchodami.
- To chyba zmartwychwstał - powiedziała z sarkazmem siadając prosto, nagle podskoczyła - O albo wiem robaczki świętojańskie go wygrzebały ze sterty śmieci.
- Ta jasne, może od razu stał się superbohaterem, po takiej kąpieli w radioaktywnych odchodach wszystko możliwe - powiedziałam poważnie, po czym wybuchnęłyśmy nieopanowanym śmiechem.
- Chciałabym to zobaczyć - powiedziała tylko Louise po czym złapała się za brzuch.
- Przeprowadź mu dokładną inspekcję.
- A żebyś wiedziała zacznę od spodni - wystawiła mi język po czym zaczęła stukać coś na klawiaturze laptopa.
- Co ty tam robisz? - zapytałam zaciekawiona pochylając się nad jej ramieniem.
- Zaraz zobaczysz - powiedziała tajemniczo po czym siłą odsunęła mnie od siebie - A ty tymczasem zajmij się szukaniem filmu.
- Aj aj szefuniu - powiedziałam i schodząc z łóżka podeszłam do szafki z filmami.

- Koniec - krzyknęła zadowolona z siebie Louise wywołując tym samym, że ze strachu upuściłam płytę z filmem.
- Co znowu masz? - zapytałam schylając się po pudełko które wylądowało pod biurkiem.
- Obraz z kamerki internetowej Eleanor - powiedziała dumna z siebie Marco.
- Co? - krzyknęłam raptownie się podnosząc tym samym uderzając się głową w biurko - Co masz - zapytałam podchodząc do niej i rozmasowując głowę.
- No pobawiłam się trochę i włamałam się jej na kamerkę internetową - powiedziała dumnie pokazując mi laptopa gdzie na ekranie był pokój Elki.
- Mi też to robisz? - zapytałam przestraszona.
- Nie bo ty zawsze zamykasz laptopa - powiedziała przygaszona - Zołzo ty.
- Ufff - odetchnęłam z ulgą - A to co? - wskazałam na monitor gdzie nagle pojawiły się 2 sylwetki, które złączone ze sobą odbijały się od ścian.
- Ooo robi się coraz ciekawiej - mruknęła Lou i złapała miskę z popcornem.
- Posuń zadek -  krzyknęłam i rzucając opakowanie z filmem na drugi koniec łóżka siodłam obok Marco i chwyciłam garść popcornu - Zaraz pokój zdemolują - zaśmiałam się pokazując palcem jak Elka z Louisem migdalili się przy komodzie zwalając tym samym ramki ze zdjęciami.
- Mogę się założyć, że jutro będzie szła kupować nowe - zaśmiałam się, na co przyjaciółka mi przytaknęła.
- Robi się gorąco - zaśmiała się krztusząc się prawie popcornem na widok Louisa który sadzał Elke na komodzie i ściągnął jej bluzkę.
- Gorąco i niesmacznie - powiedziałam zdegustowana widząc jak Eleanor nie była dłużna i też pozbyła się górnej garderoby chłopaka i właśnie brała się za rozpinanie spodni.
- Masz rację - powiedziała zdegustowana Louise wyłączając obraz - Teraz rzygać mi się chce.
- Chyba przez miesiąc będę miała koszmary - powiedziałam wzdrygając się na samą myśl co się teraz tam dalej dzieje.
- Ja też - powiedziała blondynka i spojrzała na mnie - A więc co oglądamy.
- Na pewno nie pornola - zaśmiałam się - Ale może "Nienarodzony"
- Może być - mruknęła i wkładając płytkę do laptopa usadowiła się wygodnie.


- Ruszysz się czy nie - słysząc bulwers w głosie przyjaciółki zaczęłam się śmiać. - I z czego rżysz stara kobyło - mruknęła próbując powstrzymać śmiech - To nie ja mam się spotkać z "ukochanym" braciszkiem tylko ty.
- A jak ja nie mam ochoty - zapytałam rozkładając się wygodnie na łóżku blondyny.
- To ja ci zaraz jej narobię - krzyknęła rzucając w moją stronę poduszkę.
- Phi - mruknęłam przytulając jaśka do siebie - Teraz jest wygodniej.
- Oj rusz się - powiedziała błagalnie - 10 minut o tyle chociaż proszę, spotkasz go zabierzesz parę ciuchów i przyjdziesz ponownie do mnie.
- Ughh no dobra - mruknęłam poddając się - Ale teraz pożyczasz mi jakieś ciuchy.
- Niech ci będzie - powiedziała przewracając oczami i siadając przy laptopie - Wiesz gdzie mam garderobę.
- Wiem, wiem - zaśmiałam się i pocałowałam ją w czoło - Dziękuje za wszystko - szepnęłam i szybko umknęłam do jej garderoby.
- Nie ma za co - usłyszałam jeszcze jej cichy głos.

- Spoko Summer to nic takiego. To tylko małe spotkanie rodzinne. Zabierzesz parę ciuchów i zmykasz. To nic takiego. Nie masz się czego bać. Nie będzie, żadnej inwazji kosmitów czy Kevinów. Nikt się na ciebie z nożem nie rzuci. No dalej pchnij te drzwi. No dalej wejdź do środka - kłócąc się z własnymi myślami trzęsącymi się rękami otworzyłam powoli drzwi od swojego domu.
- Kochanie to ty? - krzyknęła mama z kuchni słysząc dźwięk otwierania drzwi.
- Mężczyzną jeszcze nie jestem - odkrzyknęłam jej i skrzywiłam się widząc przed sobą uśmiechniętą twarz brata.
- A jednak wróciłaś, czyli aż takim tchórzem nie jesteś - powiedziała zadowolony, opierając się o futrynę i wgryzając się w jabłko.
- Tchórzem w tej rodzinie jesteś tylko ty - powiedziałam z ironią w głosie i ruszyłam w stronę schodów na górę.
- Miło cię znowu widzieć Summy - szepnął chłopak w moją stronę. Słysząc stare przezwisko, w moich oczach zagościły niechciane łzy. Powstrzymując je spojrzałam na brata.
- Wracaj do przyjaciół Max - powiedziałam tylko i jak najszybciej wbiegłam na górę do swojego pokoju.

MUSZĘ PRZYZNAĆ, ŻE CHYBA PO RAZ PIERWSZY PODOBA MI SIĘ ROZDZIAŁ ;) DŁUGOŚĆ ODPOWIEDNIA, TREŚĆ CHYBA TEŻ. TERAZ WSZYSTKO W WASZYCH RĘKACH ;) LICZĘ NA WASZE KOMENTARZE ;)

2 komentarze:

  1. Cud się stał !!! Jewel nie marudzi, że jej nie wyszło !!! ( co prawdą nigdy nie jest) : D Wspaniale jak zwykle < 333 Weny : ***

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy