niedziela, 10 listopada 2013

Akt 1 Scena 2

-.....My ci pomożemy.....My cię wyleczymy......My pomożemy ci z tego wyjść..... - niesione przez wiatr szepty, miotały ciałem dziewczyny, która w pozycji embrionalnej leżała na czarnych kafelkach, a z ran na jej nadgarstkach zadanych przez ostrą żyletkę leciała ciemno czerwona krew.
- ....My ci pomożemy.....Zaufaj nam - mężczyzna w białym kitlu powoli zbliżał się do dziewczyny. Jego oczy wyrażały tylko pustkę. Pustkę i niebezpieczeństwo - Zaufaj nam.... - Szepnął i kucając przed dziewczyną, umoczył delikatnie palec w jej krwi, po czym z zadowoleniem zlizał każdą kropelkę - Zaufaj nam.....
Czując jak krzyk ściska mnie w gardle, otworzyłam szybko oczy i zaczęłam rozglądać się dookoła. Czując nieprzyjemne drapanie w gardle i zimny pot na plecach spojrzałam na zegarek. 2.30 AM.  Wiedząc, że już nie zasnę, wstałam z kanapy na której zasnęłam i wyszłam na balkon. Opierając się o barierkę spojrzałam w stronę ciemnej plaży. Czując nieprzyjemny chłód w okolicach gołych stóp mimowolnie wzdrygnęłam się. Zamykając delikatnie oczy, próbowałam przestać myśleć o koszmarze, który nawiedza mnie w snach. O koszmarze swojego życia. Próbując powstrzymać łzy cisnące się do oczu, ruszyłam w stronę sypialni, gdzie leżała moja walizka. Przebrałam się szybko w jakieś dresy i naciągając na koszulkę bluzę, wsadziłam do kieszeni kilka sztuk lizaków wraz z paczką papierosów i zapalniczką. Aby nie obudzić dziewczyn, chwyciłam buty w ręce i jak najciszej się dało wyszłam z naszego hotelowego pokoju. Zakładając na korytarzu trampki przed kostkę, szybko ruszyłam w stronę wyjścia, po czym ruszyłam biegiem w stronę plaży.

Zmęczona biegiem brzegiem morza, ułożyłam się na piasku. Nadal czując nieprzyjemne drapanie w gardle, poczułam chęć zapalenia papierosa. Gwałtownie siadając na piasku, powoli wyjęłam paczkę, która symbolizowała mój upadek. Walcząc ze wspomnieniami patrzyłam w nią i starałam się wyjąć jednego. Trzęsącą się ręką w ostatniej chwili wyrzuciłam paczkę na piasek, a sama złapałam za lizaka, który już po chwili znajdował się w moich ustach. Zamykając oczy ponownie położyłam się na piasku. Teraz wygrałam, ale czy wygram ponownie?? 

- Gdzie ty się podziewałaś? - powoli zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam na zmartwioną Louise i Eleanor.
- Tam i tu, tu i tam - odpowiedziałam i unikając dalszych pytań, ruszyłam prosto w stronę łazienki.
- I tak nie uciekniesz od odpowiedzi - krzyknęła jeszcze za mną brunetka.
- A przekonamy się - mruknęłam z grymasem, po czym rozbierając się przed lustrem weszłam pod gorący strumień wody. Czując ukrop wody na zmarzniętym ciele, powoli się uśmiechnęłam. 

Zakręcając kurki z wodą, siadłam na kafelkach i zaczęłam obserwować jak para wodna powoli się skrapla, powodując tym samym, że kropelki wody spływały wolnym ruchem po zimnych łazienkowych kafelkach. Zafascynowana tym widokiem, powoli odpływałam. Zamykając oczy dla koncentracji, próbowałam przypomnieć sobie chwilę beztroskiego dzieciństwa. Jednak to nie zapach muffinek jagodowych i widoku babci nasunął mi się na myśl. Tylko chwila z bratem. Wspomnienie które chciałabym wymazać.

- Tylko ja i ty przeciw całemu światu - szepnął chłopiec o bardzo błękitnych oczach.
- Na zawsze? - szepnęła dziewczynka, po czym patrząc na brata z podziwem i szacunkiem w czarnych oczach wystawiła w jego stronę mały palec.
- Na zawsze - powtórzył chłopiec z uśmiechem i złapał swoim palcem, palec dziewczynki - Obiecuje.

- Obiecałeś - krzyknęła zezłoszczona nastolatka w stronę starszego brata, który stał przed drzwiami wyjściowymi ze spakowaną walizką - Obiecałeś - powtórzyła, a po jej policzkach spłynęła samotna łza.
- Summy - szepnął niebieskooki chłopak, podchodząc powoli do dziewczyny - To moja jedyna szansa.
- Obiecałeś - szepnęła dziewczyna oskarżycielsko.
- Summy, ale to wielka szansa dla mnie i tych chłopaków, dzięki temu mogę spełnić swoje marzenia - powoli zbliżał się do dziewczyny - Nigdy nie przestanę cię kochać - powiedział i otwierając szeroko ramiona, chciał po raz ostatni przytulić swoją małą siostrzyczkę.
- Obiecałeś - powiedziała wściekła odsuwając się od niego - Ale jak widać twoje obietnice do niczego się nie nadają. Jedź spełniać marzenia - powiedziała patrząc mu prosto w oczy - Ale wiedz jedno - wystawiła w jego stronę palce - Zostałam już tylko ja. Sama będę przeciwko światu - krzyknęła i wybiegając z domu ruszyła w stronę jeziorka, gdzie kucnąwszy przy drzewie skuliła się i zaczęła płakać.

- Przestań - krzyknęłam i uderzyłam się w twarz. Budząc się z transu zaczęłam podnosić się do góry. Patrząc w lustro widziałam zapłakaną, chudą nastolatkę, na której ciele nie została już ani jedna blizna. Blizny które symbolizowały jej upadek zostały usunięte wraz z wspomnienia. Z wspomnieniami, które teraz do niej wracają......

PRZEPRASZAM LEKKO ZAGMATWAŁAM I ZAWALIŁAM, ALE OBIECUJE, ŻE KOLEJNY ROZDZIAŁ BĘDZIE O WIELE LEPSZY. POZDRAWIAM ;*

5 komentarzy:

  1. Boooski :) Kocham to opowiadanie :) Czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie kłam mnie !! Nie zawaliłaś : D Ja nie wiem czemu ty mi tu kłamiesz !! : D No toć wspaniały wyszedł : D Wielki talent ma JJ : D Czekam na nn i życzę weny : ***

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku..Czytam, czytam i zaczynam co raz mniej ogarniać. kto jest jej bratem, i co znaczą te koszmary, które podobno sa koszmarami jej życia?? Czekam na ciag dalszy. i to szybciutko :D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne. Jestem bardzo ciekawa kto jest jej bratem

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww wspomnienia wracają ^.^ no który z nich jest jej bratem? :) czekam na następny! <3 Gabrysia Kubala

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy