wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 17

Otóż dojechaliśmy na.................................................... na plaże gdzie był przygotowany zielony koc z koszem na jedzenie a dookoła było mnóstwo świeczek i płatków róż.
R - To wszystko dla nas? - zapytałam zaskoczona.
Z - I tylko dla nas - przytulił mnie mocno i cmoknął w usta - Chodź jeść. - Siedliśmy na kocu i zaczęliśmy jeść wspominając dawne czasy.
Oczami Sabrine
Młoda poszła na randkę. Oujee w końcu. Trzymam za nią kciuki dosłownie.
S - Muszę tam iść - z niechęcią pokazałam na dębowe drzwi.
Dan - Oj chodź zobaczysz będzie fajnie.
S - Nie wydaje mi się - szepnęłam pod nosem i ruszyłam za dziewczyną do środka. Tylko przekroczyłyśmy próg domu, a ja już oberwałam z jakiś bokserek w marchewki w twarz - Co za cholera - krzyknęłam ściągając ów przedmiot z twarzy.
H - Danielle? - zapytał zaskoczony - I koleżanka Dan - zmieszany stał drapiąc się po głowie.
Lou - Harry oddawaj to - krzyknął ktoś i wbiegł do hallu. Aha chyba był to właściciel bielizny ponieważ biegał jak go pan Bóg stworzył. Na nasz widok szybko schował się za kwiatka.
S - To chyba twoje - powiedziałam rozbawiona sytuacją i rzuciłam w niego bokserkami które zręcznie złapał.
Lou - Dzięki - cały czerwony wyszedł ze swojej kryjówki na szczęście już odziany.
Dan - Okej - powiedziała w szoku. - Chłopcy poznajcie Sabrine Cruise.
H - Miło mi Harry Styles - powiedział pierwszy chłopak i z wyszczerzem podszedł do mnie.
Lou - Sabrine Cruise - szepnął pod nosem mocno się nad czymś zastanawiając - Nie ty nie możesz nią być - powiedział głośniej. - Ona zmarła na raka - spojrzał na mnie zrozpaczony.
S - Jednak żyję - powiedziałam spoglądając mu w oczy - Ciebie też miło widzieć po latach LouLou - powiedziałam ze łzami w oczach po czym wybiegłam z domu. Nie patrząc na nic pobiegłam do siebie. W swoim mieszkaniu od razu rzuciłam się na łóżko zanosząc płaczem. Za dużo wspomnień. Po prostu za dużo.
Oczami Anastazji
A - Mamo, ale ja już chcę wracać - zaczęłam jęczeć po raz 100 tego dnia.
M - A co źle ci tu.
A - Nie po prostu umówiłam się z kimś.
M - To było się nie umawiać.
A - No, ale mamo.
M - Nie mamaj mi teraz tu.
A - Ale jak wrócę to nie będziesz musiała słuchać mojego jazgotu - powiedziałam przekonywująco.
M - A idź mi w cholerę.
A - Dzięki mamuś i pamiętaj kocham cię - cmoknęłam ją w policzek i szczęśliwa pognałam na górę po walizkę po drodze wybierając numer Nialla.
***
N - I co?
A -  Za 2 godziny będę w Londynie - krzyknęłam szczęśliwa,
N - Już się nie mogę doczekać.
A - Ja też. To do zobaczenia.
N - Pa
***
Oczami Rosalie
Z - Zimno ci? - zapytał patrząc na to jak moje ciało lekko drgało.
R - Troszkę - przyznałam się niechętnie.
Z - Chodź tu do mnie - wystawił ramiona w które z chęcią się wtuliłam - Kocham cie pamiętaj o tym.
R - Ja ciebie też - szepnęłam i zamknęłam oczy. Reszty nie pamiętam ponieważ zmęczona dniem zasnęłam w ramionach ukochanego.

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 16

Sue - Niby co cudotwórczynią nie jesteś - mruknęła niezadowolona Sue - A jak nie mamy układu to nie mamy szans na wygraną.
R  - Układ zawsze można wymyślić.
Sue - W dwa tygodnie. Nie wierzę. Dlatego odchodzę  - powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami. Za nią wyszły jeszcze cztery osoby.
D - No to koniec - powiedział załamany Dave i się do mnie przytulił.
R - Nie. Ja się nie poddam. Jesteście ze mną.
W(wszyscy) - Tak - krzyknęli zgodnie.
R - No to wstajemy musimy pojechać w jedno miejsce - wszyscy się podnieśli i wyszliśmy z sali. Wsiedliśmy do aut. Zaczęłam kierować ich gdzie jechać. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. W starych pustych, Londyńskich magazynach.
F - Po co my tu?
R - Zaraz zobaczysz. - powiedziałam uśmiechnięta.
V - Niby co szczura biegającego? - zapytała Viviene.
R - Nie to - Zawyłam jak wilk i po chwili ujrzałam zbliżające się do nas sylwetki 10 osób - Poznajcie zespół uliczny Black Devil.
S - Li jak ja cię dawno nie widziałam. Zaniedbałaś nas trochę - podeszła do mnie piękna jasna blondynka o niezwykle błękitnych oczach.
F - To wy się znacie.
S - Ona tu zaczynała. Kogo do nas skarbie przyprowadziłaś.
R  -Bri poznaj to jest mój zespół taneczny. Franz, David, Danielle, Viviene, Cole, Paul, Vanessa, Holly i Jackson. Ludzie poznajcie Sabrine - pokazałam wszystkich. - Potrzebujemy waszej pomocy.
S - Jak to?
R - Skopiowali nasz układ na mistrzostwa i ludzie nam się rozeszli.
S - Łączenie sił lubię to - powiedziała chytrze się uśmiechając.
R - Ja też, siostro ja też - przybiłam jej piątkę, na co wybuchnęłyśmy śmiechem. Nagle mój telefon zaczął grać. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam mordkę Zayna.
***
R - Tak - powiedziałam z uśmiechem.
Z - Hej skarbie kiedy kończysz?
R - Jeszcze nie wiem a co?
Z - Już tęsknie.
S - Nie dostań orgazmu młoda - krzyknęła na co reszta się zaśmiała.
Z - Widzę że masz tam wesoło - zaśmiał się.
R - Żebyś wiedział, a tak w ogóle to góra dwie godzinki i jestem wolna.
Z - To dobrze bo zabieram cię na randkę. Kocham - nie zdążyłam odpowiedzieć kiedy ten debil się rozłączył.
**
S - I co spodnie mokre.?
R  - Ta chyba twoje - odburknęłam.
S - A ty co taka?
R - Za jakieś trzy godziny mam randkę.
S - To chyba dobrze - powiedziała radośnie.
R - Ta super hiper zajebiście. Tylko, że za chiny ludowe nie zdążę się w godzinę wyszykować.
S - Czemu w godzinę?
R - A próba?
S - Laska za trzy godziny masz randkę więc dzisiaj z próby nici tylko jedziemy do ciebie wyszykować cię.
R - Naprawdę - spojrzałam na nią z nadzieją.
S - No tak.
Dan - Ja też pomogę - posłała nam uśmiech,
S - Jak musisz - posłała jej wymuszony uśmiech.
R - Ale próba.
S  - Zrobimy jutro.
R - No dobra. No to narka ludziska. - krzyknęłam po czym wsiedliśmy do samochodu Sabrine i pojechaliśmy w stronę mojego domu. Na miejscu szybko wygoniły mnie pod prysznic, a same zaczęły grzebać w mojej szafie. Po chwili drzwi się otworzyły i ujrzałam wesołą mordkę Bri.
S - Pospiesz się. Musimy jeszcze paznokcie pomalować - powiedziała radośnie i zniknęła.
R - Wariatka. Dosłownie wariatka - szepnęłam pod nosem, ale posłusznie wyszłam spod prysznica i dokładnie się wytarłam i wsmarowałam w siebie balsam czekoladowy po czym w samej bieliźnie weszłam do pokoju.
Dan - Siadaj - wskazała na krzesło od Toaletki. Tylko usiadłam a Dan zaczęłam malować mi paznokcie u nóg, a Bri u rąk. Po skończonej robocie zajęły się makijażem i fryzurą.
R - Czuje się jak lalka Barbie - powiedziałam kiedy Sabrine zaczęła czesać moje włosy.
S - Ale za to śliczna lalka - mruknęła i zaczęła upinać mi włosy.
Po 2 godzinach tych męczarni byłam już gotowa i odpicowana. Dopiero teraz mogłam spojrzeć w lustro. Pierwsze na co spojrzałam to włosy, po stwierdzeniu że nie jest aż tak źle przeszłam na moją twarz. Okej tu też jest cacy. To teraz strój. Gdy zobaczyłam spódnicę złapałam się za głowę.
R - Serio spódnica? A spodni to co zabrakło.
S - Kochanie nie marudź. Jeszcze to - podała mi parę żółtaśnych szpilek.
R - Jak się nie zabiję będzie dobrze.
Dan - Zayn ci na to nie pozwoli - wyszczerzyła ząbki.
S - Ten Zayn - poruszyła brwiami.
R - Ten sam - Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Już chciałam zejść otworzyć, ale wyprzedziły mnie dziewczyny które rzuciły się w tamtą stronę jak Reksio na kiełbasę. Spokojnie więc przeszłam do schodów i zaczęłam schodzić uważając aby nie spaść. Nagle poczułam na sobie jakiś wzrok. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Malika z otworzonymi ustami.
S - Ah ta miłość aż komuś ślinka cieknie - skomentowała za co dostała od Danielle kuksańca.
Dan - To my nie przeszkadzamy i idziemy do chłopaków - szybko wyszły a ja jak najszybciej chciałam zejść jednak mój pech się uaktywnił i się potknęłam. Na szczęście Zayn zareagował i mnie złapał w samą porę ratując mnie od upadku.
Z - Wyglądasz przepięknie - wyszeptał mi do ucha po czym namiętnie pocałował.
R - Mogę wiedzieć dokąd jedziemy?
Zapytałam w aucie po 10 minutach jazdy.
Z - Zaraz zobaczysz - posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam. Po chwili byliśmy na miejscu. Moim oczom ukazał się cudowny widok. Otóż dojechaliśmy na....................................................

Liczę na wasze długie i szczere komentarze w których możecie proponować dokończenie tego zdania. Powodzenia ;) A i już w bohaterach jest zdjęcie Sabrine 

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 15

Obudziłam się rano na podłodze przytulona do Zayna. Co to ma być ja się pytam? Próbowałam wstać, ale chłopak przyciągnął mnie mocniej do siebie.
Z - Nie uciekaj - szepnął z zamkniętymi oczami.
R - Ale Zayn proszę nie utrudniaj tego - szepnęłam, a w moich oczach zebrały się łzy.
Z - Czego? - usiadł gwałtownie - Tego, że cały czas miałem w głowie twój obraz, twój śmiech, po prostu ciebie. Rosalie zrozum ja cały czas ciebie kocham.
R - Zayn - wyszeptałam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.\
Z - Powiedz mi coś jeszcze do mnie czujesz?
R - Nawet jak tak, ty już masz kogoś na oku.
Z- Ty moja mała słodka idiotko kocham tylko ciebie - przysunął się i delikatnie musnął moje usta swoimi,
R- Za idiotkę dostaniesz - powiedziałam ze śmiechem.
Z - Mogę dostać, ale najpierw powiedz mi zostaniesz moją dziewczyną?
R - Hmmm niech się zastanowię - podrapałam się po brodzie - Ale raczej tak - powiedziałam z uśmiechem.
Z - Dobra odpowiedź - pocałował mnie czule.
R -No to teraz kochanie zasuwasz robić śniadanie - powiedziałam ze śmiechem.
Z - Dlaczego ja?
R- Ponieważ ja idę się szykować bo za 2 godziny mam próbę - posłałam mu uśmiech.
Z - Ale, że tak dzisiaj - zapytał zawiedziony.
R - \no tak dzisiaj, a co?
Z - Bo chciałem cię dzisiaj na randkę wyciągnąć.
R - Wieczór długi - wysłałam mu całusa i pobiegłam na górę. Szybko wskoczyłam pod prysznic i zaczęłam się myć. Po kąpieli wytarłam się i założyłam bieliznę. Już chciałam ubrać resztę ubrań kiedy zorientowałam się, że ich nie wzięłam. Zmuszona byłam tak iść do pokoju. Mam tylko nadzieję, że Malik jest nadal na dole. Jak ninja zaczęłam iść do mojej szafy. Niestety w połowie drogi poczułam jego ręce na moich biodrach.
Z - Mogę mieć takie widoki codziennie - pocałował mnie w szyję.
R - Nie przyzwyczajaj się za bardzo - posłałam mu uśmiech, po czym wyrwałam się i szybko ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy.
Z - Tak też wyglądasz ślicznie - pocałował mnie w policzek i złapał za rękę - A teraz Księżniczko zapraszam na śniadanko - zaczęliśmy kierować się na dół. W jadalni na stole stały już 2 talerze z naleśnikami, a na środku stołu stał wazon z bukietem biało różowych róż i 2 świeczki.
R - \Romantycznie - posłałam mu uśmiech.
Z - Nasza pierwsza randka - pocałował mnie w usta - zapraszam - odsunął mi krzesło abym siadła, po czym usiadł naprzeciwko mnie.
R - Smacznego.
Z- Smacznego - zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku, Malik podszedł do mnie i wziął za rękę - zapraszam do tańca - uśmiechnął się seksownie.
R - Ale nie ma muzyki - zauważyłam.
Z - Już jest - wcisnął jakiś guzik i zaczęła lecieć jakaś wolna melodia - A więc zatańczysz.
R - Z chęcią - zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Niestety magiczna chwila musiała się skończyć. Rzeczywistość o sobie przypomniała.
Z - O której masz dokładnie tą próbę - zapytał tuląc mnie do siebie.
R- Za - spojrzałam na zegarek - Za dziesięć minut - powiedziałam przestraszona.
Z - Chodź odwiozę cię - trzymając się za ręce poszliśmy do samochodu. Pod salą taneczną pocałowaliśmy się na pożegnanie i ja poszłam na próbę a on pojechał do domu. Kiedy tylko weszłam na salę, wszyscy smutno spojrzeli na mnie.
R - Co się dzieje?
Dan - Mamy problem - powiedziała smutno Danielle.
R - Jaki?
F - Mamy szpiega w szkole tańca i nasz układ przesiąkł do konkurencji.
R - Co?
D - Musimy zacząć wszystko od nowa - wszyscy załamani siedli na ziemi.
R - Mam pomysł krzyknęłam zadowolona wstając. - Musimy zrobić coś niesamowitego i ja wiem co.

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 14

Li - Milczeć, a więc tak......... - zaczął poważnie - Muszę wam przyznać żart wam się udał - wybuchnął śmiechem, a my z Lou i Harrym spojrzeliśmy po sobie.
R - Nie wiem jak wy ale ja się go boję - szepnęłam i schowałam się za Lou - a w szczególności jego rechotu.
Z - Liam uważaj bo się zapowietrzysz - powiedział chichrając się.
Li - No, ale te murzyny hahahahha i twoja rodzina hahahah i te banany - zaczął mówić pomiędzy napadami śmiechu.
R - Wiecie co ja robię ewakuację - szepnęłam po czym szybko wstałam z kanapy i uciekłam z tego domu wariatów. Szczęśliwa pobiegłam do siebie do domu. Tam wskoczyłam na kanapę w salonie i włączyłam kanał muzyczny. Akurat leciał maraton Justin Bieber vs. One Direction. Szczęśliwa zaczęłam skakać po kanapie śpiewając wszystkie piosenki które puścili. Nagle zakręciło mi się w głowie i spadłam na szklany stolik, który się rozpadł raniąc tym samym moją rękę. - Ałć - pisnęłam z bólu i łapiąc równowagę poszłam do łazienki, gdzie wsadziłam rozcięte ramię pod bieżącą wodę. Nagle zaczął dzwonić mój telefon, nie patrząc na adresata odebrałam.
R - Tak.
M - Rosie to ty?
R - Tak mamo, a kto inny by miał być?
M - Nie wiem. Coś ci się stało?
R - Nieee- powiedziałam niewinnie - Dlaczego coś od razu by mi się miało stać?
M - Po prostu miałam sen w którym rozcięłam rękę.
R - A którą?
M - Lewą.
R - Ja pierdole - szepnęłam.
M - Coś mówiłaś?
R - Zdaje ci się. Sorka mamuś ale ja kończę ktoś mi się do drzwi dobija - skłamałam.
M - A chyba, że no to pa słonko.
R - Pa mamuś - rozłączyłam się szybko i rzuciłam telefon na stertę ręczników- No to pokaż szkarado coś ty za jedna - powiedziałam do rozciętej ręki i zaczęłam ją oglądać. Zobaczyłam w ranie masę okruchów szkła - Oj nie ładnie, nie ładnie - powiedziałam kręcąc głową - zaraz cię szkarado oczyszczę - wzięłam pensetę i zaczęłam wyciągać okruchy szkła. Aby nie myśleć o bólu zaczęłam nucić piosenkę z "Króla Lwa". Kiedy rana była już czysta znów opłukałam wodą i założyłam gazik jałowy i zabandażowałam. Obmywając się z krwi znów zakręciło mi się w głowie. W porę jednak złapałam się umywalki - Co się dzieje - szepnęłam i wyszłam do kuchni. Tam zaczęłam szukać różnych witamin wzmacniających może to pomoże. Gdy już były połknięte położyłam się na kanapie w salonie i włączyłam jakiś teleturniej. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Właśnie miałam zacząć latać kiedy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. przestraszona spadłam z kanapy jednocześnie budząc się ze snu.
R - Co do jasnej anielki się tu dzieje - wrzasnęłam i przecierając zaspane oczy zaczęłam kierować się w stronę drzwi - Odpierdol się człeku boi mi zaraz drzwi porysujesz - wrzasnęłam a ktoś w końcu przestał walić jak jakiś słoń. Otworzyłam je i zobaczyłam przestraszone spojrzenie Zayna - A tobie co chłopcy ci żele zabrali czy jak?
Z - Dlaczego nie otwierałaś?
R - Niech pomyślę - podrapałam się po brodzie - A już wiem bo spałam - za akcentowałam każde słowo.
Z - Ups przepraszam - powiedział skruszony - A wpuścisz mnie?
R - Zastanowię się.
Z - No proszę - zrobił smutną minkę.
R - Dobra właź - powiedziałam szybko i otworzyłam szerzej drzwi. Chłopak uśmiechnięty wszedł do mojego domu i rozgościł się na kanapie - Aha czuj się jak u siebie w domu - powiedziałam z przekąsem.
Z - To co oglądamy?
R - Hmm "Titanica"
Z - Spoko - włączyłam film i siadłam obok Zayna. jednak jako, że nie było zbyt wygodnie to chłopak usiadł na pół leżąco, a ja usiadłam u niego w kroku opierając się o niego. nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale nie miałam za bardzo czasu. ten rozdział też jest pisany na szybkiego więc zapewne dupnie wyszedł. no ale cóż innego już nie zdążę chyba napisać więc musi zostać to co jest. kocham was ;**

Obserwatorzy